Top
Najprościej mówiąc – TUU
fade
693
single,single-post,postid-693,single-format-standard,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive
prostata cytryna

Najprościej mówiąc

Ben Stiller, Robert De Niro, Roger Moore – znani aktorzy światowej sceny filmowej, co ich łączy, oprócz niewątpliwej sławy?

 

Wachlarz rozmiarów jest szeroki, dlatego męska prostata niejedno ma imię – to, na które się zdecydujesz, zależy wyłącznie od Ciebie i Twojej odwagi. Jeśli myślisz właśnie: „O nie, znowu medyczne nudy”, to prosimy, czytaj dalej – spróbujemy pokazać Ci, że medycyna może być prosta i czytelna. W dodatku, postaramy się zniechęcić do lekarzy (zwłaszcza jednego), mimo że wpisuje się to w rozwijającą się ostatnimi latami modę na szarlatanerię i alternatywne źródła prawdy (także medycznej). Nasza krótka historia będzie zgodna z najnowszymi doniesieniami współczesnej medycyny. Ale po kolei, mieliśmy przecież mówić o prostacie!

 

Przyznamy się, że słynni panowie z nagłówka mieli skłonić Cię do zainteresowania się tym tekstem. A teraz ta mniej przyjemna część – każdy z nich zachorował na raka prostaty, czyli najpopularniejszy nowotwór wśród mężczyzn. Zanim o nim napiszemy, musimy odpowiedzieć na pytanie, które już na pewno zdążyło pojawić się w Twojej głowie: „Prostata? Coś słyszałem, ale co to, gdzie i po co to?”. Nie będziemy Cię trzymać w napięciu: prostata to gruczoł wielkości orzecha włoskiego, znajduje się pod pęcherzem. Przez środek prostaty przechodzi cewka moczowa, to również tu dołączają do niej przewody, transportujące plemniki z jąder. Tyle. Cóż jest więc przyczyną, tych wszystkich obaw, strachu i, niestety często wstydu związanego z nieszczęsnym hasłem „mam prostatę”? Niestety my sami – mężczyźni, a mówiąc precyzyjniej – hormony, z testosteronem, źródłem naszej męskości na czele. Przez kolejne lata dojrzewania, w męskim organizmie zachodzą istotne zmiany – pojawia się zarost, głos nabiera charakteru, z czasem zaczyna ubywać włosów… to wszystko widzimy. Prawdziwy męski problem rozgrywa się jednak tam, gdzie nasze oczy nie sięgają – w prostacie. Pod wpływem testosteronu, stylu życia, używek a także niewyjaśnionych dotychczas mechanizmów, komórki prostaty mnożą się. Trwa to latami, ale powoli i sukcesywnie prowadzi do powiększania się gruczołu krokowego (jak fachowo nazywa się prostatę). Powiększający się gruczoł zaczyna uciskać, a następnie blokować męską cewkę moczową. Efekt jest dokładnie taki, jak przy zapchanym odpływie pod prysznicem, czy rurze pod zlewem w kuchni – zawartość nie chce spłynąć albo robi to bardzo powoli… kropelka po kropelce. W przypadku przerostu prostaty, chodzi oczywiście o problemy z sikaniem – trudności z rozpoczęciem, jak już się uda – przerywany strumień, kapiące krople i wiele więcej (możliwe, że nieraz słyszałeś bijącego głową w mur – a może chociaż narzekającego – szwagra, wujka, ojca czy dziadka, który nie mógł się „normalnie” wysikać). Zaistniała blokada hydrauliki to łagodny rozrost prostaty, który dotyka co drugiego faceta po 50-tce. Bez obaw, nie jest śmiertelny i jeśli tylko nie zbagatelizujesz sprawy i przejdziesz się do lekarza (najlepiej urologa), problem rozwiążą leki lub zabieg. Im wcześniej zgłosisz się po pomoc tym lepiej. No tak… ale przecież mówiliśmy, że będziemy zniechęcać do lekarzy.

 

Pora przejść do sedna problemu, czyli raka prostaty, najczęściej wykrywanego nowotworu u mężczyzn – według statystyk trafi na 1 z 7 facetów. Chciałoby się więc temu zapobiec, w końcu na słowo „rak”, wszyscy mamy przed oczami śmierć (często niesłusznie)! Stąd krążące powiedzenia, że po 50-tce każdy facet powinien przejść się do urologa, słynne i jakże wstydliwe badanie per rectum, dyskomfort, wstyd i ujma męskości. Niestety, pora obalić rodzinne plotki – jeśli nie czujesz ŻADNYCH objawów (wymienione akapit wyżej dotyczące sikania), wizyta u urologa nie ma statystycznego sensu. Ufff, możesz odetchnąć z ulgą (a przynajmniej 50% czytających). Skąd tak odważne stwierdzenie?
Prostatę bada się najczęściej na dwa sposoby: per rectum, czyli palcem przez odbyt lub badając stężenie PSA* we krwi (*PSA to wydzielana przez prostatę substancja, której poziom może zmieniać się w zależności od rozmiarów i zmian w prostacie). Niestety żadna z metod nie jest doskonała: pierwsza zależy od doświadczenia palca lekarza. Druga nie przekłada się na żadne konkretne wnioski, bo nie wpływa na śmiertelność związaną z nowotworem.

 
 [W Stanach Zjednoczonych, postanowiono sprawdzić związek między podniesionym stężeniem PSA we krwi mężczyzn a śmiertelnością z powodu raka prostaty. Badając wszystkich mężczyzn „jak leci” wykryto dużo więcej pacjentów z nowotworami, jednak śmiertelność z ich powodu – nie zmieniła się. Przyczyną był fakt, że nie wszystkie raki są „istotne klinicznie” tzn. ich znalezienie nie przekłada się na stan zdrowia czy długość życia. Za to może narazić pacjenta na często nieprzyjemną i bolesną diagnostykę (biopsja), która może zostawić dotkliwe skutki niepożądane].

 

W wieku 80 lat, prawie każdy mężczyzna ma raka prostaty. Chodzi z nim na spacer, na zakupy, jeździ na wakacje, jednak nie umiera na niego! W takim razie czy jest się czego bać i czy jakiekolwiek badanie ma sens? Oczywiście ma, ale TYLKO wtedy gdy pojawią się jakiekolwiek objawy. Z prostatą zachowujmy się dokładnie tak, jak z własnym samochodem – gdy tylko zacznie skrzypieć w nadkolu, czy stukać w silniku – wybierzmy się do mechanika. Możemy też na własną rękę badać się sami o wiele wcześniej, jednak należy mieć świadomość możliwych konsekwencji związanych z biopsją czy diagnostyką prostaty (konieczne świadome podjęcie decyzji razem z lekarzem). Najlepsze co możemy zrobić to dokładnie się obserwować i wypatrywać badania, które bez wątpliwości, pozwoli wykrywać nowotwory prostaty, mogące zagrozić życiu.

 
Historyczna ciekawostka:
Większość raków prostaty ma dobre prognozy i jest skutecznie leczona – między innymi lekami lub operacyjnie. Warto docenić współczesną medycynę, bo w starożytnych Indiach kawałki prostaty wycinano przez odbyt nożem przy okazji usuwania kamieni moczowych z pęcherza. Oczywiście w asyście hinduskiego anestezjologa, który znieczulał pacjenta… wiążąc mu nogi. Nie lepiej radzono sobie w Europie, gdzie od XVI wieku celem leczenia rozrostu/raka prostaty, do cewki moczowej wlewano żrące substancje.

 
Wniosek na koniec jest prosty – jeśli chcesz z sukcesem stawić czoła sławie, dużym pieniądzom i pięknym kobietom (lub mężczyznom :)), musisz najpierw zmierzyć się z własną prostatą. Bądź twardzielem i jak Robert De Niro, gdy tylko zauważysz, że coś jest nie tak – zgłoś się do lekarza. Kto wie, może w poczekalni u urologa, spotkasz gwiazdę sceny filmowej.

 

 

 

 

najprosciej mowiac

Marcin Czekała i Mikołaj Kolasiński
Autorzy kanału youtube’owego „Najprościej Mówiąc”, w którym przekonują,
że medycyna nie musi być nudna.
Marcin Czekała: absolwent poznańskiego „Marcinka”, student szóstego roku medycyny
na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. W wolnych chwilach kucharz amator
i muzyk realizujący się na gitarze basowej.
Mikołaj Kolasiński: student czwartego roku medycyny na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu.
Pierwsze dwa lata po liceum, przez pomyłkę studiował prawo. Uczy gry
na fortepianie, zafascynowany szeroko pojętym designem.

znajdź całość TUU