Dado – książę w wiecznym mieście
„Koniec jest zawsze taki sam – śmierć. Najpierw jednak było życie. Życie ukryte za pustym bla, bla, bla… Pokryte, niczym osadem, nadmiarem słów i dźwięków. Cisza i uczucia, wzruszenie i strach. Nietrwałe drobinki piękna. I jeszcze upokarzająca nędza i ludzka żałość. Zawstydzenie pustką istnienia bla, bla, bla… Gdzie indziej pozostaje gdzie indziej. Nie dbam o to. Niech zatem ta opowieść się zacznie. W gruncie rzeczy to tylko sztuczka, tak, tylko sztuczka” (Jep Gambardella, „Wielkie Piękno”, reż. Paolo Sorrentino). Niech zatem ta opowieść się zacznie:
SCENA PIERWSZA – NARODZINY
Alessandro Maria Galeazzo Ruspoli, dla rodziny i przyjaciół po prostu Dado, przychodzi na świat w Rzymie w Palazzo Ruspoli 9 grudnia 1924 roku jako 9. książę Cerveteri, 9. markiz Riano, 14. hrabia Vignanello, Książę Świętego Cesarstwa Rzymskiego i Wielki Mistrz Świętego Apostolskiego Hospicjum. Korzenie rodu Ruspoli sięgają 1200 lat wstecz, aż do Szkocji i przodka zwanego Marius Scotus – wodza pozostającego na służbie Karola Wielkiego. Ta długa rodzinna historia mieści w sobie dziewięciu papieży, a nawet jedną świętą – Hiacyntę Mariscotti, która została wyniesiona na ołtarze w 1807 roku. Nazwisko Ruspoli – obok najważniejszych rzymskich rodzin – Colonna, Orsini, Odescalchi, Borghese i Doria Pamphilj – znajduje się, rzecz jasna, na watykańskiej liście aristocrazia papalina – „czarnej szlachty” faworyzowanej przez głowę Kościoła. Ta bliskość świętości i pobożności nie przeszkadza Dado w osiągnięciu tytułu króla ekscentryków, ekstrawagancji, rozpusty i awanturniczych wyczynów.
Jego ojcem jest Francesco Ruspoli – arystokrata, poeta i rzeźbiarz, który walczył w obu wojnach światowych. Matka, Claudia Matarazzo, umiera, gdy Dado ma dziewięć lat, a brat Sforza Marescotto, zwany Lillio, zaledwie sześć. Dziedziczka jednej z największych brazylijskich fortun pozostawia synom majątek, który pozwala im wieść beztroskie życie.
Domem dla Dado jest wspomniane już Palazzo Ruspoli. Ten okazały gmach powstał w 1556 roku, ale do rodziny Ruspoli należy od 1713 roku. Przodkowie księcia uczynili z pałacu jedno z najmodniejszych miejsc w Rzymie. Odbywały się w nim wystawne bale, a od połowy XVIII wieku funkcjonował salon literacki, w którym wystawiano wysoko cenione sztuki i organizowano słynne koncerty, na których grali Händel i Scarlatti. Do skarbów pałacu zalicza się 120-stopniową klatkę schodową wykonaną z marmuru, po której – jak twierdzi Dado – jego przodkowie wjeżdżali konno. Do innych posiadłości rodziny należy też zamek w Cerveteri i zamek w Vignanello zbudowany przez benedyktynów w IX wieku. Posiada on jeden z najwspanialszych renesansowych ogrodów we Włoszech i jest wypełniony historią rodu Ruspoli. To właśnie tam Dado najchętniej przebywa w czasie letnich wakacji.
SCENA DRUGA – PRZYJACIELE
Via Veneto w Rzymie, Saint-Tropez, Capri – dokądkolwiek przyjeżdża, czy to swoim Maserati czy Ferrari 250 GT, przywozi ze sobą niewyczerpywalne poczucie humoru i natychmiast staje się duszą towarzystwa. Charyzmą i urokiem osobistym zjednuje sobie mężczyzn i jak magnes przyciąga kobiety. Na przyjęciach, dla zabawy, gryzie kieliszki od szampana. Na jedną z imprez odbywających się nad morzem przybywa w garniturze na nartach wodnych i ponoć dociera do brzegu bez zamoczenia eleganckiego stroju. Zadaje się z kim trzeba. Przez mieszkanie, które wynajmuje na południu Francji wraz z reżyserem Rogerem Vadimem (tym od „I Bóg stworzył kobietę”) i aktorką Jane Fondą, przewija się wiele barwnych postaci: Brigitte Bardot, Truman Capote, Orson Welles (który uczy go magii i hipnozy – pasję do nich Dado przejawia do końca swoich dni), Federico Fellini, Roman Polański, Pablo Picasso, Willem de Kooning, Balthus, Salvador Dalì (który – w swoim stylu – eufemistycznie twierdzi, że Dado ma „największą limuzynę w Europie”), członkowie The Rolling Stones i Jean Cocteau (który pomaga mu rzucić kokainę – nałóg, w który wpada zapewne po wizycie tych ostatnich).
Najszczęśliwszy jest w dobrym towarzystwie. Wszyscy czują się z nim dobrze, bo każdego – od kardynała po sprzedawcę warzyw – traktuje równo. Ma łatwość zaprzyjaźniania się z ludźmi, poświęca im uwagę i czas. Gdy po piętnastu latach od śmierci księcia Dado, na dziedzińcu Palazzo Ruspoli spotykam tamtejszych pracowników i pytam, czy go znali, odpowiadają: „Jakżeby inaczej! Pracowaliśmy dla niego ponad trzydzieści lat! Brakuje nam go. Był uosobieniem elegancji i dobroci”. W każdym słowie i geście wyczuwa się szczerość tego wyznania. W samych superlatywach mówi też o nim starszy kelner z l’Antico Caffè Greco – historycznej już kawiarni o artystycznym klimacie, znajdującej się nieopodal Schodów Hiszpańskich, w której bywali wszyscy najwięksi polscy malarze i pisarze – od Mickiewicza po Miłosza. Snując wspomnienia o Dado, ubrany w niezwykle elegancki frak, kelner wskazuje miejsce, w którym lubił siadywać książę. Puste miejsce po nim dobitniej niż tysiąc słów wyraża nieodwracalną stratę.
Znajomości zawarte w młodości pomogłyby mu zbić fortunę, ale jemu na pieniądzach nie zależy. Najtrafniej podsumowuje to Clive James w filmowej „Pocztówce z Rzymu” (1987): „Dado to jeden z ostatnich okazów wymierającego gatunku. Ten włoski arystokrata bankrutuje z elegancją, ponieważ bardziej zależy mu na życiu z wdziękiem niż na uganianiu się za kasą”. Trzeba przyznać, że Dado rzeczywiście trwoni pieniądze z ogromną gracją. Gdy osiąga wiek emerytalny, jego dotąd bezgraniczna hojność, którą obdarzał również organizacje charytatywne, zmusza go jednak do ograniczenia rozrzutności.
SCENA TRZECIA – FILM
Plotka głosi, że Federico Fellini postanawia nakręcić „Słodkie życie” („La dolce vita”, 1960) zainspirowany jego osobą. Gwiazdy filmu, Marcello Mastroianni i Anita Ekberg, ukazują na szklanym ekranie życie pełne hedonistycznej przyjemności, seksualnej swobody i niekończących się przyjęć – dla Dado chleb powszedni.
Nieśmiało mówi się, że jego osobowość odbija się też w postaci Jepa Gambardelli, bohatera kolejnego arcyrzymskiego filmu – „Wielkie Piękno” („La grande bellezza”, 2013) w reżyserii Paola Sorrentino.
Jego rola w światowym kinie nie ogranicza się jedynie do bycia inspiracją dla postaci filmowych. Próbując swoich sił w aktorstwie, otrzymuje niewielkie role w trzeciej części „Ojca Chrzestnego” Francisa Forda Coppoli, „Identyfikacji kobiety” Michelangela Antonioniego czy serialowych „Kronikach młodego Indiany Jonesa”.
Nie musi być wielką gwiazdą filmową, wszyscy mężczyźni i tak chcą naśladować jego styl (mając zapewne nadzieję, że przyniesie im podobne powodzenie u kobiet). Jest świadomy swojego wizerunku. Ekscentrycznym stylem ubierania się wyprzedza swoją epokę. Na długo przed swingującym Londynem i hipisami Dado chodzi boso lub nosi jaskrawoczerwone spodnie i pasujące do niego mokasyny (dziś powiedzielibyśmy: klasyka włoskości). Jego głowa pokrywa się kolorowymi pasemkami na dwie dekady przed pojawieniem się punku. Po jego wizycie na Capri w 1950 roku wszyscy mówią o jego zadziornym, pirackim stylu, którego esencją jest niesiona na ramieniu papuga, choć Dado prostuje, że była to ranna wrona, którą niósł do hotelu, by tam się nią zająć.
SCENA CZWARTA – PRACA
Na kpiące pytanie „Czy ty kiedykolwiek pracowałeś?” Dado odpowiada: „Nie, nigdy nie miałem czasu”.
SCENA PIĄTA – NAŁOGI
Cenny czas kradną mu kobiety. Clive James żartuje, że w czasach la dolce vita „Dado budzi się o zmierzchu, by zacząć dzień z drinkiem w jednej ręce i kobietą w drugiej. Trzydzieści lat później zwalnia nieco tempo i zamiast o zmierzchu, budzi się po południu”. W pogoni za licznymi kobietami Dado zatrzymuje się na dłuższą chwilę czterokrotnie. W 1947 roku żeni się z baronessą Franceską de Blanc. Małżeństwo rozpada się jednak z powodu jego licznych zdrad. Drugie małżeństwo zawarte z francuską arystokratką i malarką Nancy de Girard de Charbonnières w 1964 roku zapowiada się znacznie lepiej. W 1967 roku na świat przychodzi pierworodny syn pary, Francesco, ale nie ratuje to związku przed rozpadem. W połowie lat 70. Dado wiąże się z amerykańską aktorką Debrą Berger, z którą ma dwóch synów – Tao i Bartolomeo. Swoich dni dożywa u boku ostatniej żony – Theresy Patricii Genest, z którą również ma dwójkę dzieci, Mathildę Mélusine i Théodora Alexandre’a. To dla tej byłej francuskiej modelki Dado przyrzeka wyrzec się imprezowania. Złośliwi twierdzą, że wierności udaje mu się dotrzymać tylko dlatego, że wchodząc w ten związek ma 69 lat, a jego żona jest o prawie czterdzieści lat młodsza. Dado ma w sobie wielki głód życia i kąśliwe uwagi ucina jednym ze swoich bon motów: „Jestem drzewem wciąż pełnym owoców, gdy wokół widzę tyle zwiędłych winorośli”.
Kobiety nie są jego jedynym nałogiem. W młodości znika na kilka miesięcy, zagubiony gdzieś między Nepalem, północną Tajlandią i Birmą. Szuka siebie samego w oparach opium.
SCENA SZÓSTA – KULTURA
W rozmowie z Clive’em Jamesem Dado mówi o pośpiechu, jaki nam dziś towarzyszy i wspomina chwile swojej młodości, w której było znacznie więcej czasu na wszystko – na cieszenie się życiem i przyjaciółmi, na zakochanie się, na poderwanie dziewczyny. James rzuca komentarz, że brzmi to raczej dekadencko, na co Dado odpowiada: „To brzmi dla mnie jak komplement. Kultura wywodzi się z dekadencji. To barbarzyńcy niczego nie tworzą. Dekadencja to Egipt, to Grecja. Piękno życia i kultura opierają się na dekadencji. Postęp potrzebuje barbarzyńców, a kultura i cywilizacja potrzebuje dekadentów. Nazywaj mnie dekadenckim!”.
Pomimo swoich ekstrawaganckich skłonności, Dado nie jest próżniakiem. Uczestniczy w kulturze, jest znakomitym rozmówcą, ma wyrobiony smak, jest wszechstronnie wykształcony i wrażliwy na piękno, lubi pisać wiersze. Trwającą całe życie miłość do sztuki okazuje poprzez mecenat nad działalnością baletową i muzyczną. Nie ma go jednak na ostatnim przyjęciu, które organizuje „dla wsparcia sztuki tańca”. Tej nocy umiera, ale przed śmiercią daje jasną instrukcję: „Proszę, nie odwołujcie niczego”. Sześćset osób bierze udział w kolejnym przyjęciu, tym razem zorganizowanym kilka godzin po jego pogrzebie – baletowym hołdzie dla Bacha i Vivaldiego.
SCENA SIÓDMA, OSTATNIA? – ŚMIERĆ
Na pytanie swojego syna, Tao: „Czy zawsze żyłeś chwilą obecną?”, bez wahania odpowiada: „Tak. Zajęło mi ładnych parę lat, żeby zrozumieć, że wieczność istnieje tylko w teraźniejszości”. Tao ciągnie: „Nie boisz się śmierci?”. Pada krótka odpowiedź: „Nie”. Tao upewnia się: „Nic a nic?”. Dado uśmiecha się lekko i mówi: „Nic a nic. To tylko zmiana stanu. Kiedy dziecko znajduje się w łonie matki, oczekując narodzin, mogłoby powiedzieć – podobnie jak my i wielu ateistów – że nie wierzy w istnienie swojej rodzicielki. Pływając w wodach płodowych, myśli o tym, że nigdy nie widziało swojej matki, więc ona nie istnieje. Kiedy wody płodowe odchodzą, a ono jest wstrząsane przez to wewnętrzne morze i wypychane w stronę czarnej dziury, mogłoby wykrzyknąć: Umieram!”.
Synowi czyta też swój poetycki manifest nieskończoności: „Dlaczego to ciało będzie musiało wpaść w ramiona śmierci? Dlaczego muszę opaść jak dojrzały owoc, by zgnić? Może ziemia musi mnie pożreć i pożywić się mną, by móc znów się odrodzić, by wydać na świat kolejne wiosny, nowe kwiaty, nowe owoce i – może – moje nowe życie”.
Głęboko wierzy w reinkarnację, interesuje się jogą i transcendentalizmem. Śladem po fascynacji filozofią wschodu są trzy tatuaże wykonane podczas wyprawy do Laosu. Podróże po regionie zbiegają się również z jego upodobaniem do opium, za co w młodości zostanie w Azji aresztowany. Z czasem porzuca tę namiętność, a z licznych wyjazdów przywozi inne pamiątki, którymi wypełnia swój dom.
11 stycznia 2005 roku udaje się w nieodwracalną podróż z jednego Wiecznego Miasta do kolejnego. Jego pogrzeb odbywa się w rodzinnym kościele San Lorenzo in Lucina. Podczas ceremonii synowie Tao i Francesco czytają jego wiersze. W jednym z nich Dado pisze: „Szukałem śmierci wszędzie w tym gwieździstym wszechświecie i nie widzę nic poza życiem… Szukałem śmierci w wodzie, od fal po ryby, od wodorostów po koralowce… Szukałem śmierci w niebie, a widzę tylko życie… Szukałem śmierci wszędzie – na ziemi, w lasach, na zimnych stołach kostnicy i nie znalazłem nic poza życiem…”.
___
tekst: Aleksandra Podżorska