Działka
Ogródki działkowe to nie jest wyłącznie polski wymysł. Okazuje się, że taka forma ogrodnictwa miejskiego, bo w ten sposób najkrócej można to ująć, funkcjonuje w całej Europie niemal od początku XX wieku. Pierwsze polskie ogrody działkowe założono w 1897 roku w Grudziądzu, pod egidą Towarzystwa Naturalnego Sposobu Życia, a ich podstawowym celem były kąpiele słoneczne.
Członkowie tej organizacji na wpół obnażeni uprawiali gimnastykę, treningi, leżakowanie i błotne kąpiele. Plony zbierane przy okazji tej szeroko rozumianej rekreacji stanowiły pomoc w wyżywieniu rodzin. Poza Europą niewielkie miejskie ogródki uprawia się również w Stanach Zjednoczonych i na Filipinach. Przyświecają tej formie dwa cele – rekreacja oraz uprawa owoców i warzyw na własne potrzeby.
Działka to obszar o powierzchni, która nie przekracza 500 m². Prawo nie pozwala na prowadzenie na niej działalności gospodarczej ani na zamieszkiwanie na takim obszarze.
Pan Bogdan Mańczak uprawia swoją działkę od 1969 roku. Pierwszym zasadzonym przez niego drzewem była jabłoń, papierówka, następnie – wczesna morela. Dziś na działce rosną też cisy, piwonie o wielkich białych kwiatach, maliny, poziomki i mnóstwo innych gatunków. Wiele jesiennych kwiatów właśnie teraz wybarwia się najintensywniej: marcinki, chryzantemy, ostatnie kosmosy.
W tym roku Pan Bogdan zasadził 200 krzaczków pomidorów różnych odmian. Niestety, wszystkie zostały porażone chorobą grzybową. Za to ogórki – wybujały, zebrał ok. 50 kilogramów – taki rok. Jesienią zostają już tylko łęty po ogórkach i pomidorach. Pełen rozkwit możemy sobie tylko wyobrażać. Przyszedł czas na porządki, żeby gwałtowne wichury nie roznosiły jesiennego bałaganu. Warzyw dotkniętych chorobą nie można kompostować, należy je składać na specjalną pryzmę do wywiezienia i spalenia, aby nie rozprzestrzeniać zarazy. W ogródkach działkowych obowiązują zasady. Nie można swojego poletka zachwaścić. Trzeba wspólnie z innymi użytkownikami dbać o zdrowie roślin.
Ja pani wytłumaczę, czym się charakteryzuje ogórek – zagaduje ochoczo Pan Bogdan. Zielenią? – zapytuję nieśmiało. Nieee! – odparowuje energicznie ogrodnik. – Ogórek ma bardzo płytki system korzeniowy, dlatego można go uprawiać niemal wszędzie. To taka zachęta do samodzielnych prób uprawy. Wystarczy worek ziemi kompostowej i niezależnie od jakości gleby pod spodem, zawsze się udaje. Generalnie ziemię od czasu do czasu należy wapnować, by poprawić jej kwasowość, czyli odczyn. Warto uprawiać warzywa. To bardzo proste – zachęca mój rozmówca.
Po tylu latach doświadczeń może się tak wydawać, ale ogród to ciągła nauka pokory i pole wiecznych eksperymentów. Każdy rok przynosi nowe doświadczenia. – Teraz wiele osób uprawia tylko trawę i las iglasty, a kiedyś na ogrodach działkowych trzymało się kury czy króliki – wspomina pan Bogdan.
A czosnek ma to do siebie, że raz zasadzony potem wysiewa się już sam – niespodziewanie wracamy do tematu warzyw. Notuję skrupulatnie, każda z tych porad jest przecież na wagę złota.
Obserwatorzy światowych trendów przewidują, że powrót do stanu, w którym każdy sam uprawia rośliny i hoduje zwierzęta na potrzeby własnego domostwa, może uratować nas przed chorobami cywilizacyjnymi wynikającymi z wszechobecnej, przetworzonej i mało wartościowej żywności. Pan Bogdan tę mądrość posiadł już dawno temu. Jak twierdzi, energię życiową i świetną formę zawdzięcza wyłącznie codziennym aktywnościom działkowym. Uprawianie ogrodu to oprócz „uprawiania jedzenia” także bezpośredni kontakt z żywą naturą; lepsze rozumienie jej mechanizmów i następstw. Pan Bogdan ma 85 lat i jest najstarszym działkowcem Rodzinnych Ogrodów Działkowych im. J. Chociszewskiego w Poznaniu. 48 lat jego pracy w słońcu i deszczu pokazuje wyraźnie, że pierwotne założenia twórcy ogrodów, dotyczące rekreacji i krzewienia naturalnego stylu życia, przyniosły widoczny, pozytywny skutek.