Wiatr
Co łączy anemologię (naukę o wietrze), Mikołaja Wolskiego, Pracownię Zbiorów Masońskich UAM, zwiększoną przestępczość pod wpływem wiatru halnego, redukcję masy ciała pod wpływem chamsinu (suchego saharyjskiego wiatru), chorobę fenową i natlenienie ludzkiego organizmu? Odpowiedź jest prosta – poniższy artykuł. Choć nie da się ukryć, że również wiatr – jedna z tych sił natury, której oddziaływanie na fizjologię człowieka jest stosunkowo mało zbadane, zważywszy na poziom zaawansowania współczesnej wiedzy naukowej.
Gdyby stwierdzić, że istnieje wpływ ruchu powietrza na człowieka, wyzwalając szczególne rozdrażnienie, rozbudzając agresję i skłaniając do czynów karalnych, z pewnością prawnicy i meteorologowie byliby w znacznie bardziej zażyłym kontakcie. Czy jeśli byłby to fakt, to informacja o zgubnym wpływie niektórych rodzajów wiatru byłaby powszechna? Okazuje się, że nie, mimo że wiatr typu fenowego (na świecie występuje w wielu różnych odmianach, m. in. Zonda w Andach, Chinook w Górach Skalistych, Santa Ana i Santa Maria w Kalifornii, Megas w Grecji, halny w Tatrach) bywa powodem łagodniejszych wyroków sądowych w Szwajcarii. Frapujący jest brak informacji o jego wpływie w szerokim obiegu. Być może przyczyną takiego stanu rzeczy jest protekcjonalne nastawienie współczesnej nauki do każdej wiedzy, która nie pochodzi ze skonwencjonalizowanego procesu badawczego lub ograniczony obszar występowania opisanego wyżej zjawiska. Zastanawiające jest jednak, iż fakty dziś zapomniane były przedmiotem zainteresowania badaczy już 400 lat temu.
Mikołaj Wolski z Podhajec (1553-1630) – zasłynął jako marszałek wielki koronny, komandor komandorii poznańskiej zakonu maltańskiego oraz kanonik kapituły katedralnej poznańskiej. Mało znane są jednak jego zainteresowania związane z anemologią, której szczególnie dużo czasu poświęcił na zamku w Krzepicach. Wraz ze swoim przyjacielem, i bodajże najsłynniejszym polskim alchemikiem – Michałem Sędziwojem, badali wiatr (uwadze zainteresowanych tą postacią polecam obraz Jana Matejki Alchemik Sędziwój). To właśnie europejska sława drugiego z panów przyczyniła się do utrwalenia i propagowania tez dwóch polskich wiatroentuzjastów. Gdzie należy zacząć poszukiwania, aby znaleźć informację o ówczesnej wiedzy niemalże tajemnej? Pracownia Zbiorów Masońskich poznańskiego uniwersytetu jest jedną z trzech największych kolekcji masonów w Europie, a jej katalogi tłumaczone są na wiele języków, co tylko podkreśla jej światową rangę. Sława Sędziwoja spowodowała, że w zbiorach pojawiają się dość liczne wzmianki o jego osobie, a w części zawarte zostały również teorie dotyczące wiatru, które wielki alchemik wraz z przyjacielem i, jak sam go określał – mentorem – sformułowali. W tym miejscu zaznaczyć trzeba, że we współczesnym środowisku naukowym Sędziwój jest wciąż ceniony, gdyż jego eksperymenty z saletrą przyczyniły się do zrewolucjonizowania pojmowania procesu spalania, a, co za tym idzie, również oddychania, zatem nie mamy do czynienia z hochsztaplerem, lecz pionierem badań naukowych.
Postępowość obserwacji poczynionych przez dwóch polskich badaczy jest podobnie zaskakująca jak fakt teoretycznego odkrycia przez starożytnych Greków bakterii bez możliwości empirycznego potwierdzenia tego faktu odpowiednimi narzędziami optycznymi. Bazując na ustnych przekazach ludowych, wyciągnęli oni wniosek o „energetyzującym” wpływie halnego na społeczności zamieszkujące góry. Co więcej, spisując symptomy zwiastujące nadejście polskiego wiatru fenowego, natychmiast znajdywali oni zastosowania militarne dla zdobytej wiedzy, m. in. sugerując, że wszelkie rozruchy w lokalnych społecznościach pod żadnym pozorem nie powinny być tłumione w trakcie południowych podmuchów, a najlepszym momentem wkroczenia wojsk jest pierwszy dzień bezwietrzny. W praktyce teoria ta została wykorzystana przez Jana III Sobieskiego podczas tłumienia powstania chłopskiego na Podhalu (1669-70). Kolejne spostrzeżenia poczynione zostały na gruncie zarządzania i ekonomii. Otóż podczas aktywności halnego zauważono u chłopów pracujących w tym czasie na roli zwiększone potrzeby uzupełniania płynów i pokarmów, a mimo zwiększania racji żywnościowych, widoczny ubytek masy ciała. Szczególnie w okresie wiosennym, gdy wiatr mógł przynieść późniejszą suszę i zmniejszone zbiory, badacze zalecali pozostawanie ludności przez jakiś czas w domach. Przestrzegali jednak przed organizowaniem w tym czasie zabaw zbiorowych, gdyż mogły prowadzić do nieprzewidywalnych negatywnych skutków w lokalnych społecznościach. Ta ostatnia informacja jest tyleż ciekawa, że w znacznie późniejszym czasie wiatr halny towarzyszył zarówno rozpoczęciu rabacji galicyjskiej, jak i rewolucji węgierskiej. Nowatorstwo powyższego stwierdzenia wynika również z tego, że na gruncie naukowym podobną tematykę podejmuje dopiero w XX wieku prof. Jerzy Faff opisujący podobne zjawisko powodowane przez saharyjski wiatr fenowy chamsin: Nasze badania potwierdziły, że warunki pogodowe w okresie wiania chamsinu powodują znaczący wzrost dziennego ubytku masy ciała.
Do bodajże najciekawszych konstatacji dochodzą, analizując informacje pochodzące z uzdrowiska w Cieplicach, gdzie również u pacjentów, szczególnie z problemami płucnymi i układu krwionośnego, zauważono nagłe pogorszenie stanu zdrowia wraz z nadejściem halnego. Co jeszcze bardziej zaskakujące, jeden przekaz wspomina o kuracjuszu, który podczas rekordowo długo trwającego, bo aż jedenaście dni, wiatru fenowego zmuszony był skrócić swój pas kontuszowy o połowę! Dwaj mistrzowie alchemii doszli do wniosku, że to właśnie dodatkowy wysiłek w trakcie okresu fenowego, gdy utrzymuje się rozrzedzone, suche powietrze, powoduje wzmożoną wentylacją płuc, zwiększoną aktywność nadnerczy, podniesienie tętna oraz zmianę regulacji cieplnej, a co za tym idzie, u ludzi o słabym układzie oddechowym i krwionośnym skutkuje przykrymi dolegliwościami. Natomiast u zdrowych powoduje szybki ubytek masy ciała w związku z utrudnionym natlenieniem organizmu.
W tym miejscu wszystkich, którzy po poprzednim akapicie odstąpili od lektury artykułu i zakupili turnusy odchudzające w górskich uzdrowiskach, będę musiał przeprosić. Dlaczego? Ponieważ przedstawione powyżej informacje to klasyczny fake news. Po co? Ku przestrodze. W dzisiejszym tsunami informacyjnym coraz częściej bombardowani jesteśmy trudnymi do zweryfikowania teoriami. Te fałszywe lub niepotwierdzone konwencjonalnymi środkami naukowymi zwykle mają kilka cech wspólnych. Dobry fake news zwykle bazuje na obszarze powszechnej ignorancji, zjawiskach pominiętych przez mainstreamową wiedzę ogólną. Dlatego łatwiej przekonać nas do tego, że panaceum na wszelkie dolegliwości są nasiona goji, o których większość z nas słyszy pierwszy raz, gdy stają się hitem zdrowego żywienia, a nie biały cukier, o którym już tyle złego słyszeliśmy. Po znalezieniu niszy niewiedzy ludzkiej zaczynamy gotować w niej teorię łączącą fakty, półprawdy i fakty alternatywne (kiedyś tak niesprawiedliwie nazywane „kłamstwami”), zdrowy rozsądek z gusłami. Te niepowiązane ze sobą wiadomości wiążemy w jedną całość. Kierując się znaczeniem łacińskiej sentencji quidquid latine dictum est altum viditur („cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze”), dobrze jest wesprzeć się autorytetami epok minionych. Nie obawiając się łatwej weryfikacji autentyczności przypisywanych im twierdzeń, możemy w ich usta włożyć wszystkie dobrze brzmiące, wzmacniające nasze tezy o szlachetny połysk patyny czasu, dyrdymały. Dodatkowo warto uzupełnić powyższy kolaż o skrawki współczesnych badań, które odarte z kontekstu i naukowości, bez trudu pozwolą zdobyć zaufanie czytelników. Nie postuluję tu rzecz jasna nihilizmu i odrzucenia wszelkiej wiedzy dlatego, że ta może okazać się nieprawdziwa, a jedynie staram się nakreślić palący współcześnie problem, uwrażliwić na mechanizmy pozwalające go rozpoznać, a ponadto zaprosić czytelnika do pewnej zabawy. Ponieważ postarałem się o to, ażeby kłamstwo w zaprezentowanej powyżej „teorii” miało długie nogi, tkając je z misternej sieci faktów i bredni, w ramach ćwiczenia zapraszam do próby zweryfikowania zawartych powyżej informacji. Cóż będzie nagrodą? Mogę Państwu zaproponować jedynie prawdę, ale w to mi pewnie już nie uwierzycie.
Gabriel Kaczmarek,
kompozytor, pianista, licencjonowany muzykolog, koordynator nagrań studyjnych. Autor muzyki teatralnej , filmowej, baletowej, koncertowej , reklamowej i elektronicznej. „Kanadyjskie sukienki”, „Chcę wstąpić do policji”, „Alicja w Krainie Czarów”, „Impresje zimowe”, „Kwiat paproci”, „Msza 1050”, „Królowa Śniegu”, za którą dostał prestiżową nagrodę – podwójny srebrny medal Global Music Awards w Los Angeles, „Morfeusz Sen”, „Cylia”, „Tropem Białej Sowy” i ostatnio na zamówienie Teatru Wielkiego stworzył muzykę do baletu „Trojan”. To tytuły filmów, spektakli muzycznych, baletów i innych form scenicznych do których skomponował muzykę. Jest absolwentem muzykologii na UAM w Poznaniu i wicedyrektorem do spraw artystycznych w Szkole Baletowej Anny Niedźwiedź i Prezesem Zarządu Fundacji Artystyczno – Edukacyjnej Anny Niedźwiedź.