Top
O o pera – TUU
fade
526
single,single-post,postid-526,single-format-gallery,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive

O o pera

Jedni są zdania, że to forma ekspresji kompletnie nieadekwatna do naszych czasów, na dodatek nieatrakcyjna dla młodych. Inni z kolei oczekują, aby jej inscenizacje respektowały tradycję. Taniec góralski w „Halce” bez ciupag i kierpców? Rozczarowujący. A gdyby dać jej nieco więcej swobody i przekazać w ręce odważnych eksperymentatorów? W Teatrze Wielkim w Poznaniu obrano właśnie taki kierunek, a efekty zobaczymy podczas premiery „Czarodziejskiego Fletu”.

 

— Projektujesz scenografię dla wielu eksperymentalnych, niezwykle nowoczesnych spektakli, a opera to wciąż bardzo tradycyjne i klasyczne medium. Gdzie jest jej miejsce w dzisiejszym świecie? Jaka jest opera w Twoich oczach?
Pracuję przy wielu spektaklach operowych i sprawia mi to ogromną przyjemność. Nie nazwałbym siebie jednak miłośnikiem opery w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Za najwspanialsze w tym gatunku uważam to, że łączy on przeróżne aspekty teatru. Jest harmonią elementów i dyscyplin, które ukazują się nam w ogromnej skali. W ten sposób powstaje niesamowite wydarzenie, przyprawiające mnie o gęsią skórkę.
To prawda, że niektóre spektakle operowe bywają nieco staromodne i z pewnością ciężko nimi zainteresować młodą publikę. W wielu wypadkach to jednak stereotyp. Można zadać pytanie: „Po co nam opera, skoro mamy Internet i niemal wszystko da się obejrzeć w telewizji?”. Doświadczenie na żywo jest tym elementem, który robi różnicę. Coraz bardziej popularne stają się festiwale. Każdy chce w nich uczestniczyć — bilety na festiwale operowe są wyprzedawane na wiele miesięcy przed spektaklami. Właśnie dlatego, że zapewniają bezpośrednie doświadczenie w towarzystwie innych ludzi. Sądzę, że opera powinna upatrywać dróg rozwoju właśnie wokół idei doświadczenia totalnego. Wiele spektakli, które realizowałem, odbywało się na powietrzu, w różnych, specjalnych lokacjach. W zeszłym roku wystawiliśmy „Don Giovanniego” w starej przemysłowej przestrzeni z użyciem wymyślnych samochodów i innych szalonych elementów scenografii. Widownię wypełniło wielu młodych ludzi, bo chcieli przeżyć coś nowego. Byli zdziwieni, że opera może wyglądać w ten sposób. Uważam jednak, że w pewien sposób potrzebujemy zarówno tych klasycznych inscenizacji, jak i nowoczesnych. Każda z nich zapewnia wyjątkowy rodzaj doświadczenia.

 
— Wywodzisz się z bardzo nowoczesnych nurtów teatralnych. Co sprawiło, że zająłeś się operą?
Czasem dzieje się tak, że zaczynasz coś robić, bo to „coś” samo cię odnajduje. Ktoś prosi cię o zrealizowanie projektu i po prostu to robisz. W moim przypadku pewien reżyser zobaczył spektakl, do którego stworzyłem scenografię i zaproponował współpracę. Dzięki niej odkryłem, że harmonijny tryb pracy nad operą jest bardzo przyjemny. Kolejne projekty przyszły naturalnie.
Najważniejszą kwestią jest znalezienie porozumienia z reżyserem. W Poznaniu nad operą „Czarodziejski flet” pracujemy wspólnie z młodym reżyserem Sjaronem Minailo. Znaleźliśmy sposób na zbudowanie scenograficznego planu, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni — nie udałoby się to jednemu bez drugiego. To właśnie lubię w teatrze — pracę z ludźmi z przeróżnych dyscyplin. W pobliżu mojego atelier swoją pracownię ma artysta budujący olbrzymie kinetyczne roboty. On wszelkie inspiracje czerpie wyłącznie z wewnętrznych konwersacji z samym sobą. W teatrze musisz pracować z innymi; to oni cię inspirują, abyś patrzył inaczej niż zwykle. Ze Sjaronem udało mi się stworzyć projekty, których nie wymyśliłbym, pracując samotnie. Znaleźliśmy abstrakcyjny sposób na opowiedzenie historii „Czarodziejskiego Fletu”.

 
— „Czarodziejski Flet” W.A. Mozarta to bez wątpienia ikoniczne dzieło, pełne symboli i fantastycznych elementów. W jaki sposób podchodzisz do tego typu inscenizacji?
Nigdy nie inspiruje się wcześniejszymi inscenizacjami. Oczywiście oglądam, bardzo podobał mi się „Czarodziejski Flet” pod dyrekcją Nikolausa Harnoncourta. Ostatecznie jednak pozwalam tym obrazom odejść. Nie ma sensu budować czegoś, co inni już raz powołali do życia. Razem z librecistą i dramaturgiem Krystianem Ładą zagłębiliśmy się w historię dzieła Mozarta i natknęliśmy się na wiele interesujących wątków. Krystian odkrył, że kilka miesięcy przed pierwszą premierą tej opery miał być wystawiany spektakl o bardzo podobnym tytule i historii — „Czarodziejska lutnia”. Wszyscy autorzy „Czarodziejskiego Fletu”, a w szczególności librecista Emanuel Schikaneder, bardzo się przejęli i szukali wyjścia z tej mało komfortowej sytuacji. W rezultacie stworzyli niezwykle innowacyjne doświadczenie teatralne, pełne skomplikowanych machinerii i efektów specjalnych. Fakt, że obie historie były do siebie bardzo podobne, przestał mieć znaczenie. Chodziło bardziej o show niż o to, co zostało napisane. Do pewnego stopnia przejęliśmy ten sposób myślenia, pracując nad poznańską inscenizacją „Czarodziejskiego Fletu” — pocięliśmy wszystko na części i zmieszaliśmy.

 
— Co zatem zobaczymy ostatecznie na scenie?
Scenografia będzie działała jak mechanizm zegarowy. Podczas sztuki będą się pojawiać powtarzające wzory elementów poruszające się po scenie. Śpiewacy będą musieli poruszać się dookoła nich, dostosowując swoje kroki tak, aby zejść z drogi wielkim obiektom zmierzającym w ich stronę. Stworzyliśmy mise-en-scène, które może dokonać się w tylko jeden sposób. Scena będzie motorem dla wszystkich pozostałych akcji. Fakt, że będziemy wielokrotnie używać tych samych elementów scenografii oznacza, że widzowie zobaczą je więcej niż jeden raz — a dokładnie osiem razy. Kiedy rzeczy wielokrotnie ukazują się i znikają, zaczynasz przyglądać się im w inny sposób. Jedynym nowym elementem będą śpiewacy opowiadający całą historię.

 
— Jako scenograf jesteś w stanie tworzyć światy, które podpowie Ci wyobraźnia. Czy jest jakaś opera, którą szczególnie chciałbyś przywrócić do życia w swój własny sposób?
Zabawne, ale nie mam takich długoterminowych ambicji. Zapewne jest to wynikiem tego, że pracuję nad siedmioma projektami jednocześnie. Zawsze myślę o tych, które aktualnie są w toku. Teraz czekam na „Czarodziejski Flet” w Poznaniu. Każda sztuka, nad którą pracuję, jest tą, którą chcę zobaczyć najbardziej. Oczywiście miło byłoby zrealizować jeszcze „Cosi fan tutte” – miałbym wówczas na koncie trzy wielkie dzieła Mozarta w tradycji włoskiej. Ale tak naprawdę najważniejsi są ludzie, z którymi chciałbym po raz kolejny pracować. Należy do nich z pewnością Sjaron Minailo – świetnie się rozumiemy, jeśli chodzi o sposób opowiadania historii. To właśnie ludzie, którzy inspirują mnie do tworzenia nowych rzeczy, liczą się najbardziej, znacznie bardziej niż myślenie o tym, jakiż to projekt chciałbym jeszcze zrealizować. Zajmuję się teatrem mimów, teatrem ulicznym, performancem tanecznym i operą. Każda z tych dziedzin inspiruje w inny sposób. To sprawia, że umysł pozostaje świeży.
Wiele obiektów scenograficznych buduję samodzielnie w mojej pracowni. Scenografia do „Czarodziejskiego Fletu” powstaje głównie w Poznaniu, jako że teatr dysponuje własnym zapleczem i wykwalifikowanym zespołem, ale kilka specjalnych elementów przygotowuję u siebie. Pracując z materiałem, zyskujesz czas na odnalezienie rzeczy, które nie ujawniają się na etapie samego projektu. Bierzesz glinę, wciskasz w nią kciuk i to, co stanie się z materią, może cię zaskoczyć. Zawsze pojawiają się dodatkowe smaczki, których nie uzyskasz, pracując na komputerze. Komputer nie należy do moich ulubionych narzędzi pracy, nie ma mnie też na Facebooku czy innych portalach. Może w pewnym sensie jestem jednak tym „tradycyjnym” miłośnikiem opery, skoro nie przyłączam się do tych wszystkich sieci? (śmiech) W sztukach performatywnych trzeba być otwartym na komunikację, ale w bezpośredni, nie wirtualny sposób. Dla mnie sedno wszystkiego tkwi właśnie w bezpośrednim doświadczeniu.

 

Widzimy się zatem na spektaklu.

 

___

Teatr Wielki im. S. Moniuszki w Poznaniu
ul. Fredry 9, Poznań
opera.poznan.pl

znajdź całość TUU