Top
Jestem głową – TUU
fade
916
single,single-post,postid-916,single-format-standard,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive
rewers_25

Jestem głową

„Jestem głową. Mam wszystko w głowie. Moja praktyka artystyczna to dedukcja. Proces wygląda tak, że równolegle prowadzę kilka projektów, wątki się nakładają i zazębiają. A ja właśnie na to liczę. Zawsze wychodzę od pojęcia. Nigdy nie robię zdjęć spontanicznie. Fotografia jako taka zupełnie mnie nie interesuje, jest dla mnie wyłącznie narzędziem poznawczym. Posługuję się nią dla zbadania idei, które powstają w mojej głowie. Wierzę w nią – jest jedynym medium do rejestracji rzeczywistości.”

 

Nierzeczywistość moich prac jest rzeczywistością. 

 

Monumentalne fotografie w wielkich formatach w Sali Wystaw Centrum Kultury Zamek. Architektura tego miejsca nawiązuje do średniowiecznego zamku, choć powstawała od 1905 roku z przeznaczeniem na rezydencję dla Wilhelma II, ostatniego cesarza Niemiec. Obiekt historyczny – ale nie muzeum. Żyjąca ikona miasta, w której DNA zapisany jest cały XX wiek. Dziś to jedno z większych i najprężniej działających w Polsce Centrów Kultury.

 

Sala Wystaw, do której prowadzi węższe gardło przyciemnionego korytarza, otwiera się na ogromną białą przestrzeń. Tu można, z krótkiego dokumentalnego filmu, dowiedzieć się, jaka idea zbudowała „Rewers”, by przechodząc dalej, stanąć na wprost niej. 

 

Lekko przeskalowane w stosunku do rzeczywistości fotografie zawieszone są tuż nad podłogą. W odbiciu można niemal przymierzyć się do nich, skonfrontować. Między poszczególnymi obrazami – dystans. Inne światy, inne historie. Najważniejsza cecha wszystkich razem – wywrócenie na lewą stronę. Rewers, przenicowanie, powiększenie – dla dosłowniejszego wejścia w tę rzeczywistość. Można przeniknąć w linie cięć, ręczne szwy, niezidentyfikowane zacieki i przebarwienia, swoistą kolorystykę spodu. Mówi się, że jeśli ubranie jest dobrze dopasowane, staje się drugą skórą. Stąd skojarzenie z cielesnością. Jednak pod względem wizualnym fotografie te przypominają pracownię konstrukcji na wydziale mody, gdzie studenci tworzą swoje wariacje na temat, mając do dyspozycji szare lub białe płótno jako materiał wyjściowy do autorskich poszukiwań.

 

Nie interesuje mnie efemeryczność i ulotność zdarzeń – nie robię zdjęć bezmyślnie ani pod wpływem emocji. Nie rozumiem przyrody, obchodzi mnie tylko kultura, do której mam dostęp poprzez pojęcia. Wszystko buduję w studio, choć czasem studio jedzie do muzeum.

 

Skala fotografii Bownika współgra z wysokością galerii. Specjalnie powieszono je nisko nad podłogą – nad nimi, nad głowami, jest tak wiele przestrzeni, że zostaje miejsce na interpretację.Wielkie, jasne pomieszczenie jest tak wyabstrahowane stylistycznie, że właściwie nie nawiązuje do całego obiektu. Można w nim zapomnieć o otaczającym świecie, w najlepszym sensie tego zwrotu, i oddać się wyłącznie nowym treściom historycznych artefaktów. 

 

Chcę rozszczelnić system w kontekście dziedzictwa zamkniętego w muzeum. Ale nakłonienie do tego gestu jest bardzo skomplikowane. Kilku obiektów nie dało się ruszyć z gablotki. Jednak wierzę w sens tego projektu i negocjuję. Żmudny proces wyboru muzeum, z którego dany obiekt ma być udostępniony, wyczekiwanie na odpowiedni moment, długo budowane zaufanie i w końcu czasem coś się uchyla, powstaje możliwość. Wtedy wjeżdżam, tworzę studio na miejscu i wykonuję fotografię.

 

Poszczególne zdjęcia wyglądają jak monumenty, jednak kiedy dotrze do nas fakt wywrócenia muzealnego porządku do góry nogami, monumentalność schodzi na dalszy plan, odsłaniając jakąś prawdziwie ludzką, intymną i bliską cielesności sytuację. Przekraczanie tej umownej bariery – ochrony muzealnej – umożliwia wejście w rodzaj dialogu z wyimaginowaną postacią. Wchodzenie w zakazane rewiry osobistych, politycznych, historycznych tajemnic.

 

Wystawa „Rewers” pokazuje pewną rzeczywistość bez żadnych czytelnych zasad typu chronologia czy hierarchia w ekspozycji. Gdyby nie lapidarne podpisy przy fotografiach, można by pomyśleć: archeologia, etnografia, muzeum. Tak, to właściwie jest rodzaj archeologii, etnografii i muzeum – z nielicznymi szczegółami, opisami, datowaniem. Wystawienie na światło dzienne tego, co zwykle ukryte pod warstwą zewnętrzną. Nie ma szczegółowych opowieści przy każdej z prac. Trochę w tym prowokacji. Interpretacja pozostaje kwestią odbioru uczestnika całego zdarzenia. 

 

Trójwymiarowe sylwety – ubrania z różnych rejonów Europy na niemal neutralnym manekinie. Jak zjawy na płaskich szarych tłach, bez emocji, bez cienia osobistego gestu, żadnych zabiegów stylizacyjnych w obrazie, światło równomiernie rozłożone na sylwetkach. 

 

Fasadowość historycznego stroju została zniesiona jednym prostym ruchem wywinięcia na stronę podszewki. Bezcenne eksponaty, takie jak kurtka Józefa Piłsudskiego, naczelnego wodza Armii Polskiej, stroje duchownych, ludowe stroje śląskie, łowickie, białoruskie, sceniczna suknia romska, mundur Jadwigi Nowak-Jeziorańskiej z Powstania Warszawskiego, ubranie służącej z Wielkopolski, strój szamanki z Syberii. Wszystkie te artefakty zostały wybrane do projektu „Rewers”, by wnieść (nie-) nową treść o anonimowych postaciach, które w rozproszeniu i muzealnych magazynach już dawno utraciły moc. Teraz odzyskują ją na nowo w suchym, technicznym, muzealnym sznycie. Cały zabieg przypomina tasowanie kart, gdzie nowe ułożenie nadaje całkowicie inny kontekst, gdzie od nowa możemy rozczytać znaki i ślady.

 

Materialna rzeczywistość obrazu fotograficznego na nowo tworzy znaczenia, które zostały pominięte, przemilczane, skrzętnie ukryte, uznane za zbyt osobiste czy prywatne. 

 

To nowa, autorska konfiguracja idei muzeum, domu muz.

 

__

za zdjęciu praca Pawła Bownika Rewers 25

znajdź całość TUU