Top
Centrum ciała, centrum umysłu – TUU
fade
1366
single,single-post,postid-1366,single-format-standard,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive
030

Centrum ciała, centrum umysłu

Ta kraina wcale nie jest mitycznym miejscem, do którego dostęp mają tylko wtajemniczeni. Nie musisz okrążać zamku 47 razy po stromym zboczu z narażeniem życia, nawet nie trzeba mieć konia! Wystarczy mieć klucze. Jednym z tych kluczy jest Twoje ciało. Ciało jest zawsze w chwili obecnej.

 

Zastanawiałam się chwilę, co by tu napisać o tej relacji z ciałem. Ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej dochodziło do mnie, że to całe teoretyzowanie w tym przypadku jest jeszcze większym teoretyzowaniem niż tymże teoretyzowaniem w jakimkolwiek innym przypadku. Bo zamiast pisania ważniejsze jest działanie.

 

No to co? Wejdź na matę, albo po prostu znajdź jakieś szczególnie przyjemne dla Ciebie miejsce, i wspólnie spróbujmy tę relację z ciałem nawiązać. 

 

Wchodzisz (nomen omen) w to? Ja będę z Tobą, jeśli tylko chcesz.

 

Usiądź wygodnie. 

 

Tak. Wygodnie. 

 

Niech to jednak nie będzie siedzenie na krześle, fotelu ani na żadnym innym współczesnym narzędziu tortur. Siedzisz? Jeżeli już siedzisz, sprawdź, jak to robisz. Poczuj, co dla Ciebie znaczy „wygodnie siedzieć”. Sprawdź, jak są ustawione Twoje nogi, kręgosłup, miednica. W jakim ustawieniu jest głowa. Czy nie wychylasz się zbyt do przodu, do tyłu, na boki? A może plecy są zaokrąglone lub… nadmiernie przeprostowane? 

 

Poodczuwaj to przez chwilę. Nie spiesz się. Ale też nie oceniaj, nie wymagaj. Po prostu pobądź przez chwilę w wygodnej pozycji siedzącej. 

 

Już?

 

Nie, nie… to nie jest test 🙂 Nie będziemy teraz sprawdzać ani analizować jak siedzisz, a jak być powinno. Odpuść porównywanie i oczekiwanie. Po prostu bądź. Nawiąż relację ze swoim siedzącym ciałem. 

 

I już. 

 

Proste? 

 

Czasami tak, czasami nie. I tu zaczyna się zabawa. Zaproś do swojego dzisiejszego siadu uważność. To właśnie dzięki uważności nawiążesz bliższy kontakt ze swoim ciałem. Magicznym włącznikiem uważności niech będzie Twój oddech. 

 

Masz go?

 

Zakładam, że jeżeli to czytasz, to pewnie żyjesz, a jeżeli żyjesz, to masz i oddech. Ale czy go zauważasz?

 

Przerwij więc czytanie i pooddychaj świadomie. 

 

Rób to, a zarazem nie rób nic. Takie tao. 

 

Siedzisz i oddychasz. Właśnie tak.

………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………..

 

I jak?

 

Czy coś się zmieniło? Jak się teraz czujesz? Być może odczuwasz spokój, irytację, zdziwienie, a może uwiera Cię coś w biodro? Cokolwiek czujesz, to jest ok. Tylko to zauważ. Masz to? Jesteś w tym? 

 

Wróćmy więc do ciała. Bardziej fizycznie i pragmatycznie.

 

Często o siedzeniu mówimy i myślimy bardzo negatywnie. Demonizujemy pozycję siedzącą, przedstawiając ją jako killera dla bioder i oprawcę dla kręgosłupa. Powstają na ten temat książki, specjalne programy ćwiczeń przeciwdziałające skutkom siedzenia itd. Wszystko to prawda i nie trzeba się nad tym więcej rozwodzić. Ale fakty są takie, że większość czasu siedzimy. I oczywiście namawiam Cię do wstania co 45 minut, porozciągania ciała i zrobienia kilku niewymagających szczególnych warunków ćwiczeń. Jednak pomijając te oczywistości, jako osoba szukająca pozytywów we wszystkim, co mnie spotyka, chciałabym wskazać w pozycji siedzącej również jakieś plusy. Nie, absolutnie nie promuję tutaj siedzenia, żeby było jasne. Jednak skoro i tak siedzimy lwią część dnia, to może zadbajmy o to, żeby siedzieć właściwie i zauważyć to, ile dobrego daje nam ta pozycja? Po co się dodatkowo frustrować.

 

Co nam dają siady? Masz jakiś pomysł? 

 

Jako joginka odniosę się do praktyki jogi, jakżeby inaczej. Siady to wspaniały rodzaj asan, punkt wyjścia do wszystkich ruchów kręgosłupa – skrętów, wydłużenia w przód, wygięcia w tył, skłonów w bok. Poza tym wszelkie siady (przypominam, że nie mówimy o krześle) uelastyczniają biodra, pogłębiają pachwiny, przynosząc wiele korzyści organom w dole brzucha. Mentalnie siady przede wszystkim ściągają nas do centrum – zarówno ciała, jak i umysłu. Wszak tradycyjnie właśnie w tych pozycjach praktykowano medytację. Warto je zatem świadomie wykonywać, dla uważnego poczucia siebie i swojego aktualnego miejsca w życiu. Praktykujcie zatem pozycje siedzące – można to robić bez zbędnych wstępów. Nawet przy okazji robienia czegoś innego. 

 

Tyle już napisałam, a dopiero jesteśmy przy pozycji siedzącej. Nieźle, prawda? Za daleko dzisiaj nie pójdziemy, ale za to jak głęboko! I o to właśnie chodzi. 

 

No dobrze, jedziemy dalej. 

 

Mamy więc umysł, mamy ciało, a mostem pomiędzy nimi niech będzie oddech (niezła rzeka, a nawet ocean – popłyniemy tam przy kolejnej okazji).

 

Umysł, jak wiesz, może być wszędzie. Błąkać się po przeszłości, intensywnie planować przyszłość, a Ty z całą pewnością doświadczasz czasami (oby tylko czasami) poczucia bycia nieobecnym w teraźniejszości, działania na autopilocie. 

 

Po drugiej stronie (czy na pewno po drugiej?) – ciało. 

 

Ciało jest zawsze jest w chwili obecnej (przyznasz mi rację?). 

 

Czyż nie jest to wspaniała wiadomość dla wszystkich, którzy szukają możliwości bycia w tej osławionej krainie „tu i teraz”? Co więcej – ona (ta kraina) wcale nie jest mitycznym miejscem, do którego dostęp mają tylko wtajemniczeni. Nie musisz okrążać zamku 47 razy po stromym zboczu z narażeniem życia, nawet nie trzeba mieć konia! Wystarczy mieć klucze. Jednym z tych kluczy jest Twoje ciało. Jeszcze raz – ciało jest zawsze w chwili obecnej. Zakotwiczenie się w (na) ciele pozwoli Ci wrócić do danej chwili. Pozwoli Ci być świadomym wszelkich doznań, które z ciała płyną. Ta droga –
z głowy do ciała i z ciała do głowy – to jedna z ciekawszych dróg. 

 

Jak Ci się siedzi? Może chcesz zmienić pozycję? Położyć się, wstać, pochodzić? Co mówi Twoje ciało? Gdybyś miał teraz wykonać jakiś ruch, którego ciało potrzebuje, co by to było? Zapytaj ciało, poczekaj na odpowiedź. I zrób to, czego właśnie teraz potrzebuje Twoje ciało. 

 

Lubię posługiwać się porównaniem pracy z ciałem do rozmowy. Rozmowy są różne: towarzyskie, powierzchowne, luźne, niezobowiązujące, nudne, ale też mogą być głębokie, poruszające, piękne, zmieniające punkt widzenia. Tak samo jest w pracy z ciałem. Z jedną różnicą. W odróżnieniu od rozmów – ciało nie kłamie.

 

Język ciała to nie tylko gesty czy wyraz twarzy, jak powszechnie myślimy. Nasze ciało wyraża się również niewerbalnie, poprzez szereg różnych doznań płynących z niego nieustannie. Poprzez fizyczny ból, często chorobę, wygodę i niewygodę. Podobno 93% komunikacji jest niewerbalnej. Ludzie, którzy rozwinęli świadomość ciała, są świadomi nie tylko tego, jak siedzą i stoją, ale też tego, jakie są ich twarze. Tak… bo twarz to też ciało! Swoją drogą, czy wiesz, że mamy około 70 mięśni twarzy? I je również należy ćwiczyć? Ćwiczysz? Masz świadomość wyrazu Twojej twarzy? Może spójrz w lustro i spróbuj poczytać swoją twarz. Miła lektura? Czy wręcz przeciwnie? 

 

Ciało i wygląd. Przywiązujemy ogromną wagę do wyglądu. Czasami wręcz obsesyjną. Fizyczność wydaje się najważniejsza. Czy wygląd to wszystko? Jon Kabat-Zinn w swojej książce „Życie, piękna katastrofa” pisze: „Zaskakuje mnie to, że potrafimy być tak bardzo zaaferowani wyglądem naszego ciała, a zarazem całkowicie nie mieć z nim kontaktu. (…) Jako społeczeństwo przywiązujemy ogromną wagę do wyglądu, a do wyglądu naszych ciał w szczególności. (…) W pewnym momencie życia wielu ludzi uznaje wygląd ciała za sprawę najważniejszą w hierarchii społecznych potrzeb, czują się z jakiegoś powodu niepełnowartościowi i zmartwieni swoim wyglądem…”.

 

Co Ci przychodzi do głowy, kiedy myślisz o swojej relacji z ciałem? 

 

Weź spokojny wdech i zrób spokojny długi wydech. Zadaj sobie pytanie: W jaki sposób myślę o swoim ciele? Czy mi się podoba? Czy mam do niego zaufanie? Czy mam ochotę je wymienić albo coś w nim zmienić? Jak się nim opiekuję? Czy pozwalam mu odpocząć? Czy raczej je poganiam i wymagam niewykonalnych rzeczy? 

 

Niektórzy nie lubią lub wręcz nienawidzą swojego ciała. Bo boli albo jest grube, słabe, nie wygląda i nie zachowuje się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Kiedy nie lubimy swojego ciała, zaczynamy coraz bardziej na nie obojętnieć, coraz mniej je zauważać. Przestajemy słuchać komunikatów, jakie nam wysyła. A wysyła je ciągle, bo niezależnie od tego, jak długo już żyjesz na tym świecie, Twoje ciało zdążyło zgromadzić całkiem pokaźny bagaż doświadczeń. I co ciekawe – wszystkie te doświadczenia pamięta. Ciało to taka kronika, w której mamy zapisane, jak byliśmy traktowani. To album niewyrażonych emocji. Nasze ciała mówią. Nie tylko do nas, ale i o nas. Mówią o tym, jakie uczucia uderzały w nas najczęściej, na jakie z nich nie mieliśmy przyzwolenia.

 

Są też tacy, którzy lubią swoje ciało tylko wtedy, kiedy jest sprawne i pozwala na robienie różnych rzeczy. Zdarza się, że eksploatują je wówczas do granic możliwości, mając przeświadczenie o swojej nieśmiertelności i niezawodności. Ciało ma po prostu służyć i działać. Jak potężnej mocy maszyna. Wtedy też nie bardzo wsłuchujemy się w sygnały i doznania, jakie z niego płyną. 

 

Emocje płynące z ciała. 

 

Jeśli nie czujesz swojego ciała, nie jesteś w stanie rozpoznać emocji z niego płynących. A kiedy nie rozpoznajesz emocji, nie wiesz, jakie masz potrzeby. Nie rozpoznajesz, kiedy potrzebujesz snu, a kiedy ruchu i aktywności. Kiedy chcesz jeść, a kiedy po prostu się nudzisz. Mylisz doznania i często robisz coś przypadkowego, tylko po to, żeby zagłuszyć sygnały wysyłane przez ciało, zamiast rozpoznać jego potrzeby. 

 

Wstańmy na chwilę i przyjrzyjmy się sobie w postawie stojącej. Jak czujesz swoje nogi? Jaki jest kontakt stóp z podłożem? Jak ustawiona jest Twoja miednica, klatka piersiowa, barki, głowa? Jak zmienił się oddech, kiedy stoisz? Jak się czujesz?

 

Emocje wpływają na ciało?

 

Wstyd to kurczenie się ciała, zgarbienie i zapadnięcie. Poczucie winy to w ogóle brak odczuwania czegokolwiek w ciele. Apatia to odrętwienie, a strach paraliżuje. Smutek i żal, stłumiony płacz rujnują narządy wewnętrzne, zwłaszcza jelita i płuca. Złość i gniew, szczególnie te stłumione, powodują napięcie karku i barków. A miłość i radość naładowują ciało energią, wigorem, gracją i elastycznością. 

 

Przejdź się. Pospaceruj i poprzyglądaj się sobie. W ruchu. Ciało potrzebuje ruchu. Czy Twoje ciało jest żywotne, energiczne, witalne i szczęśliwe? Po prostu się przyjrzyj. 

 

Są tacy ludzie, którzy potrafią się z ciałem dogadać. Prowadzą z nim pełnowartościowy dialog. Potrafią słuchać i mówić. Dają ciału to, co jest mu potrzebne, bo słuchają. Czują. Akceptują. Ich ruchy, gesty i mimika są przepełnione pozytywnymi emocjami, a oni sami płyną na falach życia, a kiedy nie płyną tylko idą, to unoszą się niemalże nad ziemią. 

 

I takiej relacji z ciałem Ci życzę. Czuj, kochaj, żyj.

 

Cdn.

 

___

tekst: Basia Libako
ilustracja: Jerzy Sadowski

znajdź całość TUU