Ideał tanio kupię
W obliczu niezwykle narcystycznych czasów, skoncentrowanych na kreowaniu wizerunku, istnieje pewna pokusa, żeby konstruować siebie i tworzyć swój obraz w miejscu, w którym bez wysiłku i pracy nad sobą możemy mieć nad nim pełną kontrolę. W Internecie przecież wszystko możemy, wszystko potrafimy – wystarczy kilka kliknięć. Natomiast w konfrontacji z realnym człowiekiem bieg wydarzeń jest nieprzewidywalny. To generuje lęk, więc uciekamy.
Wiedzę o sobie i o otaczającym nas świecie budujemy już od urodzenia. Najpierw w kontakcie z rodzicami – obserwując ich zachowania, reakcje lub ich brak. Następnie nasze doświadczenia poszerzają się o kontekst społeczny. W wieku dojrzewania (ok. 13-16 lat) priorytetową grupą odniesienia stają się rówieśnicy, podczas gdy rodzice tracą wypracowany autorytet. W tym okresie życia człowieka zachodzą liczne zmiany, zarówno na poziomie neurochemicznym (w mózgu), anatomicznym, poznawczym, emocjonalnym, jak i społecznym. W konsekwencji, to co zostało wypracowane wcześniej – sposób myślenia i przeżywania stresujących sytuacji, stosunek do swoich porażek i sukcesów – wszystko może zostać zakwestionowane. Ten czas w psychologii rozwoju nazywany jest kryzysem rozwojowym – etapem procesu rozwojowego każdego człowieka. Korzystnie rozwiązany kryzys daje nam bazę, z której możemy czerpać w dorosłości. Zwykle ten okres trwa kilka lat. Niekorzystnie rozwiązany, może go wydłużać.
Lęk towarzyszy wszystkim. Strach przed oceną pojawia się w każdej nowej sytuacji, gdy nie mamy poczucia bezpieczeństwa. Co ciekawe, staje się on dominujący w okresie dojrzewania, bez względu na wcześniejsze doświadczenia z rodzicami. Nawet, jeśli słyszeliśmy same aprobujące komentarze i otrzymaliśmy dużo pozytywnego wsparcia, najdrobniejsza uwaga od koleżanki z klasy może stać się życiowym dramatem. Obraz samego siebie, stworzony przez kilkanaście lat życia, ulega zachwianiu. Młody człowiek zaczyna projektować obraz siebie na zewnątrz i tworzy go zależnie od pozytywnej lub negatywnej oceny innych. Mechanizm projekcji działa jak rzutnik filmu na ścianę: istnieje to, co odbija się na ścianie; jestem tym, co powiedzą o mnie inni, tym, co od nich usłyszę na swój temat.
Taki moment przeżywa większość z nas, więc spokojnie – bez paniki – to etap rozwojowy każdego człowieka. Jednakże nagromadzenie zmian zachodzących na wszystkich poziomach naszego życia, natłok bodźców i informacji oraz ciągła konieczność podejmowania decyzji, nie znikają wraz z biegiem lat. Wręcz przeciwnie. Poziom napięcia i lęku wywołany takim rytmem jest przetwarzany przez nasz umysł dzięki określonym mechanizmom obronnym. Stosujemy je wszyscy, bez wyjątku. Niektóre są bardzo potrzebne i pomocne (np. uprawianie sportu), z małą ilością skutków ubocznych. Inne, niestety, mogą nieść za sobą niekorzystne dla nas konsekwencje.
Jednym z mechanizmów obronnych młodego człowieka jest rozszczepienie, czyli brak integracji wewnętrznej, tendencja do skrajnego przeżywania świata i ludzi (czarno-białe przeżywanie). Wystarczy, że zdjęcie wrzucone na Facebook czy Istagram ma tylko kilka lajków – od razu zostaje zakwestionowany cały obraz siebie.
Dylematy tożsamościowe stanowią ważne kwestie w procesie zmiany. Zmieniając siebie, musimy skonfrontować się ze swoim obrazem, czyli wizerunkiem tworzonym na zewnątrz w mediach społecznościowych. To jest pewien produkt. Pojawia się konflikt: czy pożegnać się ze zdjęciami z imprez w otoczeniu wymalowanych koleżanek i „stracić siebie”, czy może zostawić ten produkt, który tak ładnie wygląda w pustej przestrzeni? Tożsamość internetowa stanowi często rdzeń naszej realnej tożsamości.
Taka całkowicie uzewnętrzniona, fałszywa tożsamość to nadmuchany balon. Może i jest w pełni przez nas kontrolowana i dokładnie zaprojektowana, ale nie ma żadnego odzwierciedlenia w prawdziwych relacjach. No dobrze, ale skoro mechanizm działa? Może to wyolbrzymiony problem? Niestety, pozorna akceptacja i bliskość w Internecie mają krótką datę ważności. Wrzucamy zdjęcie na fb, przychodzące powiadomienia ekscytują. Chwilowa euforia przynosi ulgę. Problemy i rzeczywiste obawy, że może te moje nogi są jednak odrobinę krzywe, nagle znikają. Jeśli nie wzbudzamy wystarczającego zainteresowania, wystarczy spędzić kilkanaście minut na ubijaniu interesu w postaci lajk za lajk, komentarz za komentarz i nasze statystyki wystrzelą w górę. Cały mechanizm nie różni się niczym od kieliszka wódki u osoby uzależnionej od alkoholu. Kiedy jednak odurzenie mija, realne problemy wracają, znowu czujemy się samotni i zalęknieni. No to co? Kolejny post i kolejny przypływ endorfin. Koło zamknięte.
Stosunek do substancji – np. do narkotyku, alkoholu czy fb, odnosi się do obiektu nierzeczywistego, idealnego. Obiekt idealny tworzymy na wzór idealnego rodzica/opiekuna, który zaspokaja nasze wszystkie potrzeby – gratyfikuje, nie frustruje, daje wyłącznie ukojenie – czyli full pakiet, zero granic, zero nieprzyjemnych uczuć, same superlatywy. Tyle tylko, że obiekt idealny z definicji nigdy nie będzie realny. Odniesienie do obiektu idealnego jest zatem formą obrony wobec realnej relacji, która czasem bywa nieprzyjemna i nieprzewidywalna.
U nastolatka okresowe pójście w stronę nierealnego świata i kreowanie obrazu samego siebie na podstawie zewnętrznych bodźców jest potrzebne w rozwoju, ale powinno stanowić jedynie etap. Jeśli dorosły człowiek nie nawiązuje bliskich, prawdziwych relacji, pozostając w próżni relacyjnej, może rozwijać fałszywą tożsamość w sieci. Jest pusto. Znowu unik. Znowu lęk.
Zanim więc zapętlimy się, może warto przyjrzeć się, czy ten negatywny komentarz pod naszym zdjęciem ma realne znaczenie dla tego, kim jesteśmy… Może niepotrzebnie wchodzić w dyskusję, angażować emocje i kilka dni przeżywać brak satysfakcjonującej liczby „znajomych” na fb. Może warto na moment wyłączyć obronne radary, a smartfon wykorzystać w jego pierwotnej, telefonicznej funkcji – zadzwonić, odezwać się i po prostu spotkać. Prawdziwe relacje, owszem, mogą nas zranić. To zupełnie normalne, że z tego powodu odczuwamy lęk. Nie bójmy się bać.
Idealnych relacji, które czasem nam się marzą, nie ma nigdzie. A już na pewno nie znajdziemy ich w Internecie. W realnym świecie jesteśmy, jacy jesteśmy, ale przynajmniej jesteśmy.
Katarzyna Werbińska,
psycholog, certyfikowany specjalista terapii uzależnień, psychoterapeuta, absolwentka psychologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu – specjalność: psychologia kliniczna. Doświadczenie w pracy zdobywała w oddziałach szpitalnych, w ośrodku terapeutycznym dla osób uzależnionych, w hostelu postrehabilitacyjnym dla osób uzależnionych, a także w poradniach i gabinetach. Na co dzień pracuje z młodzieżą zmagającą się z kryzysem rozwojowym, a także z dorosłymi w kryzysach życiowych, z objawami nerwicowymi, depresyjnymi oraz uzależnieniami. Prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową, a także konsultacje i diagnostykę w obszarze uzależnień.