Kontener Art
Udało się nam zmienić bieg historii, w kontekście kultury w przestrzeni miasta i archikultury modułowej, która w elastyczny sposób dostosowuje się do rzeczywistości i może być szybsza niż jakiekolwiek plany. I ja, i Ewa nie mieliśmy przestrzeni, która nadawałaby się do realizacji naszych działań – scenograficznych czy muzycznych, zwłaszcza że wiedziliśmy już, że nie chcemy być w żadnym „cudzym” budynku. Wtedy Ewa wymyśliła Kontenery, inspirując się rozwiązaniami istniejącymi na świecie. To elastyczny koncept, który na zimę można zahibernować, by wiosną ponownie go otworzyć. Zatem mobilność, sezonowość i fakt, że jest po prostu ładnie – to naszym zdaniem główne atuty tego pomysłu. Po 15 latach funkcjonowania i rozwoju KontenerART nad Wartą nadal tak uważamy.
Pierwsza edycja KontenerART trwała tylko 3 tygodnie. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak można przedłużyć żywotność takiego pomysłu – dopiero czas wymusił powstanie stałego, bezpiecznego i funkcjonalnego miejsca w przestrzeni miejskiej. Można tu było działać twórczo i po prostu żyć. Na początku sami targaliśmy wory ze śmieciami, zaskoczeni wielką frekwencją. Z czasem goście, artyści, powiedzieli nam – tak, chcemy tej przestrzeni i chcemy, żeby ona trwała. W drugim roku naszych kontenerowych działań inspirowaliśmy już ludzi z innych polskich miast, by zakładali podobne projekty. Przyjechali do nas Warszawiacy i założyli Cud nad Wisłą, powstał też kontener Dębki. Dziś takich miejsc jest już dużo, wtedy byliśmy sami. Nie było precedensu, działaliśmy głównie z grantów na kulturę, ale także z innych prywatnych źródeł. Po latach osobistego zaangażowania nie chcemy się wycofać, to nasza inwestycja, nie mamy planu B czy jakiejś alternatywy na życie, ale wraz ze zmianami na świecie my też dojrzeliśmy do zmiany, do zwrotu w kierunku natury.
Główne drzewo wśród kontenerów początkowo było przeznaczone do wycinki, bo plan okalającego parku był już zatwierdzony, a nasze drzewo było zaledwie niepozornym krzakiem. Uprosiliśmy jednak pana, który zarządzał pracami, by je oszczędzić i trochę inaczej poprowadzić ścieżkę, na której trasie stał ów krzak. Teraz siada pod nim kilkaset tysięcy ludzi rocznie. Jesion klonolistny, pospolite drzewo, właściwie chwast miejski, który urósł na górze śmieci, na wysypisku niemal, na górze lodówek, zarośniętych ziemią. Dziś zawiera w sobie całą historię KontenerART i zmian, które tu zachodziły. Dokumentuję właśnie 15 lat życia tego drzewa i zamierzam go zgłosić do Europejskiego Konkursu na Drzewo Roku, bo także ono może być mocnym argumentem w dalszych rozmowach o przyszłości tego miejsca.
Zbigniew Łowżył i Ewa Łowżył