Top
Nic, z którego powstaje wszystko – TUU
fade
1123
single,single-post,postid-1123,single-format-standard,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive
DF2_4929-www3

Nic, z którego powstaje wszystko

Naszego genomu nie sposób dostrzec gołym okiem, do roku 2001 nie istniał jego precyzyjny opis. Dziś naukowcy szacują, że zasób informacji zawartych w genomie może być nieporównywalnie większy od zbiorów biblioteki aleksandryjskiej, którą opłakiwali starożytni. Geny i genomy są bowiem czymś więcej niż tylko zapisem kształtującym cechy indywidualnego osobnika. Dzięki nim możemy badać życie dawnych społeczeństw, cofać się aż do Adama i Ewy, po to, by stwierdzić…, że tak naprawdę wcale ich nie było.

 

— Na początku nie było nic?

O początku wciąż wiemy bardzo niewiele. Zdajemy sobie sprawę, że wszelkie żyjące dziś na Ziemi organizmy pochodzą od jednego przodka, a człowiek jest tylko epizodem w całej historii ewolucji. Jak dotąd każdy z gatunków przebywał na Ziemi ograniczony czas, następnie albo znikał bezpowrotnie, albo ewoluował w inny. Dziś wielu naukowców zastanawia się, kto zastąpi człowieka. Jest pewne przypuszczenie: skoro człowiek jest pierwszą żywą istotą obdarzoną rozbudowaną inteligencją, to możliwa jest ewolucja właśnie w tym kierunku, w stronę czegoś, co obecnie nazywamy sztuczną inteligencją.

 

— Komputery mają zastąpić człowieka? Sądziłam, że z tą gałęzią fantastyki już się uporaliśmy.

To niekoniecznie muszą być komputery, takie jakie znamy. A czy to fantastyka, nie byłbym tego pewien. Ktoś kiedyś powiedział, że jedynym, co nas ogranicza jest nasza wyobraźnia.

 

— Przecież komputery nie mają ciała, więc jaka to ewolucja.

Dlaczego nasz gatunek nie miałby dać początku zupełnie nowej klasie „organizmów”. W ramach ewolucji może nastąpić przeskok, jakiego dotychczas nie znaliśmy, „nośnik” może się zmienić. Dodatkowo należy pamiętać, że naukowcy ciągle pracują nad komputerami DNA.

 

— Chce Pan powiedzieć, że nowy gatunek nie będzie miał ciała?

Tak to chyba nie będzie, w naszym świecie jakiś rodzaj materii jest raczej konieczny. Należy jednak pamiętać, że granice między gatunkami są bardzo płynne. Człowiek nie powstał w jeden dzień ani też w siedem, rodził się tysiące lat. Nasi przodkowie stopniowo przeobrażali się w człowieka myślącego, czyli Homo sapiens. Równolegle z nimi na Ziemi żyli co najmniej dwaj krewni, czyli denisowianie w Azji oraz neandertalczycy w Europie i Azji. Dopiero potem, po wielu perypetiach, pozostał jedynie Homo sapiens. Wcześniej te trzy grupy krzyżowały się między sobą. Można tu zauważyć pewną analogię do dzisiejszych czasów i sztucznej inteligencji, która też rozwija się równolegle z naszym gatunkiem. Sztuczna inteligencja może mieć różne etapy i formy rozwoju, istnieć równolegle z człowiekiem, aż w końcu może zupełnie go zastąpić lub stworzyć z nim nowy, wspólny byt.

 

— Żeby to zrozumieć, musimy wrócić do początku, czyli Adama i Ewy.

Przede wszystkim pojęcie Adamy i Ewy to jedynie przenośnia. Opowieści, którą znamy z Biblii, w którą od setek lat wierzy wielu ludzi, nie należy mylić z nauką. Biologiczni „Adam” i „Ewa” nigdy nie stanowili pary, nawet się nie znali. Tych dwoje żyło w innych czasach i w miejscach oddalonych od siebie.

Samo mówienie, iż istnieli Ewa i Adam jest bardzo umowne i zwykle odnosi się jedynie do dwóch fragmentów naszego genomu. Do tak zwanego mitochondrialnego DNA, który zawsze otrzymujemy od matki oraz do chromosomu Y, który mężczyźni zawsze mają od ojca. W nauce istnieje zatem pojęcie mitochondrialnej Ewy i Y-chromosomowego Adama. Mitochondrialna Ewa była kobietą, która przekazała mitochondrialny DNA wszystkim żyjącym obecnie ludziom, natomiast Y-chromosomowy Adam dał chromosom Y wszystkim żyjącym obecnie mężczyznom. Pozostałe fragmenty genomu mamy od innych osobników, zapewne były ich tysiące.

 

— Skąd to wiemy?

Dzięki badaniom genetycznym i archeogenomicznym. Jeśli cofniemy się odpowiednio daleko w czasie, znajdziemy osobnika męskiego, który był dawcą chromosomu Y oraz dawczynię mitochondrialnego DNA, dla wszystkich kolejnych ludzi, czyli umownego „Adama” i „Ewę”.

Obecnie zakłada się, że Adama i Ewę dzieli 20 tys. lat, przy czym oboje pochodzą z Afryki południowej. Szacuje się, że Ewa żyła około 160 do 180 tysięcy lat temu i zamieszkiwała zachodnią część południowej Afryki, natomiast Adam jest prawdopodobnie starszy, żył około 180 do 200 tysięcy lat temu i pochodził z południowego wschodu. 

 

— Raju nie było? Wielkiego parku z drzewami owocowymi?

Nie wiem, czy warto na ten temat dyskutować.

 

— To jedna z opowieści, która stworzyła naszą kulturę.

Może w tym kontekście warto, choć nie z punktu widzenia biologa molekularnego czy genetyka. Akurat Księga Rodzaju bardzo mnie intryguje. Mam wrażenie, że zaskakująco trafnie opisuje m.in. ewolucję człowieka. Czytamy tam, że Bóg zakazał pierwszym ludziom zrywania owoców z drzewa poznania dobra i zła. Moim zdaniem oznacza to, że zanim człowiek zjadł przysłowiowe jabłko nie wiedział, co jest dobre a co złe. Innymi słowy nie był jeszcze Homo sapiens. Wówczas nasi przodkowie kierowali się jedynie instynktami. Zjedzenie jabłka to ten moment, kiedy powstaje człowiek myślący, poznaje dobro i zło, tworzy wartości, kodeks moralny. Tak długo jak nie wiedzieliśmy, byliśmy jak nieświadoma niczego natura, gdy zaś poznaliśmy, co jest dobre a co złe, nagle spadła na nas odpowiedzialność za każdy nasz czyn. Przestaliśmy być szczęśliwi, bo zrozumieliśmy konsekwencje i związany z tym ciężar. Symbolizuje to wypędzenie z raju, czyli z pierwotnego stanu niewiedzy.

 

— Wróćmy do pierwszych ludzi. Co mówi o nich nauka?

Homo sapiens od momentu swojego powstania w Afryce żył tam jeszcze około 100 tys. lat. Dopiero po tym czasie część osobników postanowiła ruszyć dalej i osiedliła się w miejscu, z którego wyszła cała późniejsza cywilizacja.

 

— U wybrzeża Morza Śródziemnego.

Konkretnie na terenie Anatolii i Lewantu, czyli w Turcji i na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Wszelkie późniejsze migracje zaczynały się właśnie w tamtej okolicy. To tam powstawały pierwsze miasta i wielkie religie. Cywilizacja ludzka mogła tam zakwitnąć, gdyż sprzyjały jej warunki naturalne kształtowane przez klimat śródziemnomorski. Stamtąd wyszli łowcy-zbieracze, którzy dotarli do Europy. Potem rolnicy. Stamtąd pochodzą też ludy, które najechały Europę tysięcy lat temu, zastępując znaczną część jej ludności. Często zastanawiam się, czy to, co teraz obserwujemy to taki sam proces migracji.

 

— Historia zna trzy tzw. wielkie migracje. Pierwsza około 40–45 tysięcy lat temu przyprowadziła do Eurazji ludy łowiecko-zbierackie. 9–8 tysięcy lat temu przybyli tu rolnicy i hodowcy. Największy wpływ na nas miała migracja około 4–5 tysięcy lat temu, która przyniosła rozwój miast i duże zróżnicowanie języków. To od nich, pasterzy, mamy ponoć umiejętność trawienia laktozy.

Ci ostatni nauczyli nas też jeździć konno, pokazali, jak można wykorzystać koło. Żyli na stepach Euroazji, ale pochodzili z Persji i Armenii.

 

— Mówił Pan, że historia wciąż się powtarza. To, co politycy nazywają kryzysem uchodźczym dla naukowca jest tylko kolejną w dziejach falą migracji?

Tak może być. Migracje zawsze wiązały się z katastrofalnymi wydarzeniami w skali świata. To, że Hunowie ruszyli na Imperium Rzymskie i Persję wynikało przypuszczalnie ze zmian klimatycznych, które zmusiły ich do szukania dogodniejszych miejsc do życia. Wydaje się, że teraz mamy podobną sytuację: ludność niektórych terenów na świecie zaczyna mieć za małe zasoby, by godnie żyć, dlatego szuka nowych miejsc. Od dawna obserwujemy ekonomiczną przebudowę świata, która powoduje, że jedne rejony ubożeją, a inne bogacą się. Rzym runął właśnie dlatego – ludzie, którzy do pewnego momentu żyli mniej lub bardziej spokojnie na stepach, nie mogli dłużej tam pozostać, zaczęli więc podbijać zachodni świat.

 

— Czy to ciekawy temat dla genetyka?

Dla genetyka oznacza to, że zwiększy się pula dostępnych genów. Trudno to oceniać. W indywidualnych przypadkach może to przynieść zarówno dobre, jak i złe rezultaty, nowe warianty genomów mogą być lepsze lub gorsze. Jednak ewolucja radzi sobie z tym sama, eliminuje geny gorsze, a utrwala lepsze.

 

— Patrzy Pan więc na obecną sytuację spokojnie?

Widzę, że nasza europejska cywilizacja traci pozycję, którą zajmowała przez ostatnie 500 lat. Z punktu widzenia biologicznego nie ma to znaczenia. Pełni jednak ważną rolę z punktu widzenia kulturowego. Możemy to dowolnie oceniać, ale tak było zawsze. Rzym zastąpił Grecję, chrześcijaństwo zastąpiło tak zwane pogaństwo…

 

— Teraz czas na zastąpienie chrześcijaństwa, a może wyczerpała się idea religii?

Człowiekowi do przeżycia potrzebne jest tworzenie wyobrażonych rzeczywistości, mogą one przybierać formę religii, państwa, korporacji. To te systemy pozwalają dużym grupom ludzi pracować na rzecz tej samej sprawy, osiągać wspólny cel, grać do jednej bramki. Dzięki idei państwa działam na rzecz tych samych wartości co mieszkańcy Warszawy, Krakowa czy Gdańska, choć ich wszystkich nigdy nie poznam i tym, co mnie z nimi w większości łączy to właśnie ta wyobrażona rzeczywistość, która pozwala, by wspólnoty w miarę harmonijnie rosły i rozwijały się. Świetnie o tym pisze historyk Yuval Harari.

 

— Harari jest dobrym przykładem tego, jak wiele materiału do dalszych badań i przemyśleń dostarczają historykom i filozofom najnowsze odkrycia genetyczne czy archeogenomiczne.

W genomie zapisane jest mnóstwo informacji o przeszłości. I nie są to zapisy nadwornego kronikarza, który chciał przypodobać się królowi, ale informacje rzetelne. Nagie fakty. DNA zawiera informacje dotyczące nie tylko życia indywidualnych osób, ale też całych społeczeństw. Dziś na tej podstawie możemy określić, jakie były społeczności sprzed tysięcy lat. Czy były otwarte czy zamknięte, czasami także, co jadły, jak żyły. Dzięki naszym badaniom wiemy, że społeczności mieszkające na terenach dzisiejszej Polski, około 2 tysiące lat temu, były pod względem genetycznym otwarte w podobnym stopniu jak dzisiejsze społeczeństwa europejskie. Nie były to zagubione w puszczy enklawy, których mieszkańcy miesiącami nie spotykali nikogo obcego. Żyli tu ludzie kontaktujący się zarówno z zachodem, jak i wschodem Europy. 

 

— Przejdźmy na wymiar indywidualny. Jak bardzo jesteśmy zdeterminowani przez geny?

Dostaliśmy od rodziców genom, który może być naszym szczęściem lub nieszczęściem. Czasami dotyczy to spraw tak poważnych jak zdrowie, a czasami zupełnie neutralnych cech. Każda z naszych cech w genach jest opisana pewnymi warunkami brzegowymi. Można to pokazać na przykładzie wzrostu. Załóżmy, że moje geny określają, że mogę osiągnąć wzrost między 180 a 188 cm. Tymczasem warunki, w jakich będę żyć zdecydują, czy osiągnę maksymalny czy minimalny wzrost, czy też ulokuje się on gdzieś pośrodku tego przedziału. Podobnie z inteligencją. W zależności od środowiska i odebranej edukacji dwoje ludzi o takim samym genomie może osiągnąć różny poziom IQ. Warto powiedzieć, że wszystko, co wytwarza natura, jest normalne i lokuje się gdzieś na – nielubianej ostatnio przez wielu – tęczy.

 

— U wielu osób budzi to niezrozumienie.

Nie powinno, natura zawsze tworzy wszystkie możliwe warianty. Znajdziemy mężczyzn, którzy genetycznie są kobietami – ostatnie odkrycie pokazuje, że tak mogło być z Kazimierzem Pułaskim. Mamy też kobiety, które choć mają pierwszorzędowe żeńskie cechy płciowe, są genetycznymi mężczyznami, a dowiadują się o tym np. dopiero w klinice leczenia niepłodności, gdy nie mogą zajść w ciążę. Często mylimy pojęcie normalności z pojęciem przeciętności, czyli z czymś, co występuje najczęściej. To, że ktoś jest typową kobietą lub typowym mężczyzną to tylko dlatego, że z tych klocków, które natura ma do dyspozycji najczęściej tak to wypada. Krzywa Gausa obowiązuje też w naturze, a może zwłaszcza w naturze.

 

___

tekst: Karolina Koziołek

foto: Jerzy Sadowski

 

Rozmowa z prof. Markiem Figlerowiczem – chemikiem, biologiem, pracownikiem Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk, twórcą Poznańskiego Centrum Archeogenomiki oraz filozofem pasjonatem.

znajdź całość TUU