Top
Powrót do natury – TUU
fade
1270
single,single-post,postid-1270,single-format-standard,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive
DSC_7133www

Powrót do natury

Od czasów Jeana-Jacquesa Rousseau powrót do natury stał się jedną z najbardziej rozpowszechnionych recept na osiągnięcie stanu pierwotnej szczęśliwości. Inżynierowie od wieków podglądają przyrodę w poszukiwaniu rozwiązań wypracowanych w wyniku ewolucji. Jest to tak powszechne, że zabieg ten zyskał nawet osobną nazwę – biomimicry. Od jakiegoś czasu również przedstawiciele pozostałych dyscyplin naukowych starają się lepiej zrozumieć naturę ludzką, poszukując licznych analogii między zachowaniami homo sapiens a innymi gatunkami. 

 

Jest wiele oczywistych podobieństw w zwyczajach ludzi i zwierząt. Słonie grzebią swoich zmarłych, przykrywając ich ciała gałęziami. Później wielokrotnie odwiedzają miejsce pochówku. Altaniki, ptaki występujące w Nowej Zelandii, budują różnokolorowe gniazda, wykorzystując gałęzie, kwiaty, szkło i plastik. Salmo trutta, gatunek ryb z rodziny łososiowatych, potrafi udawać orgazm, aby doprowadzić partnera do wcześniejszej ejakulacji. Modliszki po kopulacji odgryzają partnerowi głowę. Nic więc dziwnego, że utwierdzeni tymi zbieżnościami naukowcy zaczęli projektować eksperymenty z udziałem zwierząt, z których wnioski być może uda się przełożyć na życie ludzkie. Jednym z najsłynniejszych tego typu doświadczeń jest Eksperyment Calhouna, zwany czasem także Szczurzą Utopią.

 

Sądząc po poparciu, jakie zjednują państwowe programy socjalne można przyjąć, że na pytanie „czy chciałbyś mieć zagwarantowane darmowe materiały budowlane, wyżywienie i opiekę medyczną?”, zdecydowana większość społeczeństwa odpowiedziałaby twierdząco. Rzecz jasna jest jeden haczyk – społeczność, której przysługiwałyby powyższe przywileje, miałaby znacząco ograniczoną przestrzeń odpowiadającą powierzchni mieszkalnej Burj Khalifa, a jej całe życie odbywało się tylko na tym obszarze. Jaka przyszłość czekałaby żyjącą w takich warunkach wspólnotę? W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że właśnie na takie pytanie starał się odpowiedzieć amerykański etolog i badacz, behawiorysta John B. Calhoun. Skonstruował on szczurzarnię na planie kwadratu o boku 2,7 m i wysokości 1,4 m. Następnie umieścił w niej kilkadziesiąt gryzoni z gatunku szczura norweskiego. Zwierzęta wiodły tam dostatnie życie z zapasem jedzenia, wody i budulca, chronione przed drapieżnikami, pogodą oraz objęte opieką medyczną. Zwierzęta nie chorowały, gdyż do eksperymentu, dzięki starannej selekcji, wybrano najzdrowszych przedstawicieli gatunku z renomowanej hodowli. Przestrzeń została podzielona na 4 obszary, w każdym znajdowały się 64 boksy mogące pomieścić kilkanaście osobników. Maksymalnie w szczurzarni mogło żyć blisko cztery tysiące szczurów.

 

W pierwszej fazie eksperymentu, trwającej 104 dni, szczury adaptowały się do zastanych warunków, budowały gniazda. Nastąpił podział terytorium. Do 315. dnia trwał drugi etap, gdy populacja mnożyła się w dużym tempie, osiągając liczebność 600 gryzoni. Towarzyszyły temu dość typowe zjawiska, jak wytworzenie struktury społecznej, w której bardziej dominujące osobniki posiadały liczniejsze potomstwo. Wraz ze wzrostem zaczęto też obserwować, że szczury chętniej spędzały czas z przedstawicielami obcych grup. Co ciekawe, już pod koniec tego okresu zdecydowanie przeważały osobniki niepełniące żadnej wyraźnej roli społecznej, niedominujące w żaden sposób, do tej grupy należały głównie starsze osobniki. Był to etap najgwałtowniejszego rozpłodu, po którym rozrost populacji zaczął wyhamowywać. Trzecia era szczurzego uniwersum trwała do dnia 559. i charakteryzowała się stabilnym przyrostem naturalnym. Zatłoczenie było już na tyle znaczące, że samce zestresowane liczbą osobników w równym stopniu dominujących porzucały bronienie własnego terytorium. Większą agresję zaczęły przejawiać samice, szczególnie te karmiące, które z przeludnionego boksu wyrzucały nawet własne potomstwo. Zaburzone zostało normalne formułowanie więzi społecznych i rozpad typowych szczurzych relacji. Wyrzutkowie gromadzili się w apatycznych grupach na środku szczurzarni, sporadycznie wybuchały pośród nich fale bezcelowej przemocy, której ofiary często same później zmieniały się w atakujących. Zachowania prokreacyjne zaczęły należeć do rzadkości, instynkt rodzicielski powoli zanikał, a porzucanie świeżo urodzonego potomstwa i śmiertelność wśród niego gwałtownie wzrosły. Niektóre samotne samice zaczęły emigrować do najwyżej położonych boksów, izolując się od reszty populacji. Pojawiły się osobniki określane mianem „pięknych” – niezainteresowane seksem i walką, śpiąc, jedząc i dbając o futro. Występowały również przejawy kanibalizmu i panseksualizmu. Można powiedzieć, że szczurze społeczeństwo zaczęło chylić się ku upadkowi. W 560. dniu populacja osiągnęła swoją szczytową liczbę około 2200 osobników. Od tego momentu w czwartej fazie eksperymentu pojawiały się nieliczne ciąże, a społeczność powoli zaczynała wymierać. Coraz liczniejszą grupę stanowili „piękni”, narcystycznie skoncentrowani wyłącznie na sobie. Ostatnie zapłodnienie odbyło się w 920. dniu. Interesujący jest fakt, iż większość gryzoni wygląda wyjątkowo dorodnie i zdrowo, jednakże nie wiązało się to w żaden sposób ze zdolnościami reprodukcyjnymi populacji. W 1588. dniu umarł ostatni osobnik. 

 

Wyniki eksperymentu wywołały spore poruszenie w środowisku naukowym, znalazły również duży oddźwięk w wyobrażeniach kulturowych dotyczących przeludnienia i wiążącego się z nim rozpadu społeczeństwa. Wielu defetystów dopatrywało się w zatłoczonych metropoliach lat siedemdziesiątych pełnej analogii do trzeciego etapu badań, niezainteresowanych prokreacją singli, identyfikując jako szczurzych „pięknych”, rozwiązłość seksualną i rozpad więzi rodzinnych, łącząc z analogicznymi zwierzęcymi zachowaniami. Z pewnością niektóre dzisiejsze zjawiska społeczne jeszcze silniej utwierdziłyby czarnowidzów w ich poglądach. W Japonii pojawił się ruch hikikomori, czyli propagujący całkowitą izolację się od społeczeństwa, ograniczenie aktywności, zamknięcie w domu lub pokoju, niekomunikowanie się z nikim, za wyjątkiem najbliższej rodziny. W 2019 roku grupa liczyła około 650 000 osób w wieku od 40 do 64 lat. Również w Kraju Kwitnącej Wiśni statystyki pokazują znaczący spadek zainteresowania aktywnością seksualną – co czwarta osoba nigdy nie odbyła stosunku płciowego. Może to faktycznie dawać poczucie, iż wnioski z eksperymentu Calhouna urzeczywistniają się na naszych oczach. Jednakże zwolennikom takiego poglądu umyka jeden prosty fakt. Japonia nie jest najgęściej zaludnionym rozwiniętym krajem. Singapur, Malta, Monako, Tajwan, Holandia zamieszkuje więcej osób na kilometr kwadratowy, a opisane wyżej zjawiska nie występują w nich w istotnym nasileniu lub w ogóle. Może zatem w przeciwieństwie do początkowych wniosków i założeń eksperymentu nie tylko gęstość jest tu jedynym i decydującym o deterioracji społecznej. 

 

Od dłuższego czasu liczne badania wykazują istotny wpływ otoczenia na poziom szczęśliwości. Naukowcy z The University of Warwick, Newcastle University stwierdzili, badając 25518 osób, że życie w bliskości terenów zielonych (w szczególności nie więcej niż 300 metrów od nich), poprawia zdrowie psychiczne i poczucie życiowej satysfakcji. Akademicy z University of Exeter po 17 latach gromadzenia danych dotyczących 10000 Brytyjczyków jednoznacznie stwierdzili, iż przeprowadzka do bardziej zielonej okolicy redukuje stres i obciążenie psychiczne oraz poprawia zadowolenie z życia. W 2014 roku BBC informowało o wynikach badań, z których naukowcy wnioskowali, iż awans, podwyżka, wygrana na loterii, dają jedynie kilkumiesięczny efekt, jeżeli chodzi o podniesienie poziomu szczęśliwości. Jedynym trwałym czynnikiem wpływającym na poczucie zadowolenia z życia, jaki udało się zaobserwować w badaniach, była przeprowadzka w miejsce posiadające wiele zieleni za oknem. Możliwe zatem, że czynnikiem pominiętym w badaniach Calhouna było właśnie wyabstrahowanie szczurów z naturalnego habitatu i odgrodzenie od natury. Jeżeli zatem istnieje przesłanka wskazująca na to, że zazielenienie terenów mieszkalnych ma długofalowo uchronić społeczeństwo od kanibalizmu, alienacji społecznej, rozpadu więzi rodzinnych i spontanicznych fal agresji, a wreszcie od całkowitego wymarcia w wyniku braku prokreacji, to z celową przesadą należy stwierdzić, iż uwzględnienie terenów zielonych przez urbanistów i zwiększenia nakładów na zieleń miejską, to już nie tylko kwestia estetyki, to kwestia przetrwania.

 

___

tekst: Gabriel Kaczmarek

ilustracja: Światosława Sadowska

znajdź całość TUU