Top
Le Cachalot – TUU
fade
820
single,single-post,postid-820,single-format-standard,eltd-core-1.0,flow-ver-1.3.1,,eltd-smooth-page-transitions,ajax,eltd-blog-installed,page-template-blog-standard,eltd-header-standard,eltd-fixed-on-scroll,eltd-default-mobile-header,eltd-sticky-up-mobile-header,eltd-dropdown-default,wpb-js-composer js-comp-ver-4.12,vc_responsive
kaszal 2

Le Cachalot

Podobno organ nieużywany zanika. A bardzo używany? Wprost przeciwnie, jak sądzę.

 

Nie znam wielu dowodów z przyrody, ale jeden, jak najbardziej. I tu – cały na biało – pojawia się Herman. Nie, nie aligator z „Hydrozagadki” od „Torpedo los!!”. Ten od literatury, Melville – „Moby Dick, czyli biały wieloryb”. Dla mnie twórcą i tworzywem tej historii zawsze był kaszalot. Lewiatan stu imion: le cachalot, olbrotowiec, sperm whale, potwal spermacetowy, Physeter macrocephalus. Największy zębowiec i żyjący na Ziemi drapieżnik. A co istotniejsze, posiadacz największego mózgu wszech czasów. O jego używaniu świadczy wiele – skomplikowany system echolokacji, tajemniczy system dźwięków, skuteczne ukrywanie przed człowiekiem i mediami społecznościowymi własnego życia intymnego, ekstraordynaryjne zwyczaje społeczne czy wreszcie bezkompromisowe dążenie do sławy i abstrakcyjne wygłupy.

 

Jak szewc Herostrates, który chcąc zapisać się w dziejach, spalił w 356 roku przed naszą erą świątynię Artemidy w Efezie, tak, nieznany z imienia kaszalot w 1820 roku, w pobliżu Wysp Pitcairn na Pacyfiku zatopił amerykański statek „Essex” o długości 27 metrów i wyporności 240 ton. Pewnie założył się z kumplem, o czteropak głowonogów, że co, że on nie da rady? Nie można też wykluczyć osobistej urazy, bo to wielorybniczy statek był. Tak czy siak, Grek i waleń osiągnęli swój cel – szewca opisał i uwiecznił Pliniusz, a kaszalota Herman Melville. Cwaniaczek był albinosem, zwierz nie pisarz, więc zawsze będzie wiadomo, o którego chodzi. My pamiętamy go jako Moby Dicka. Tak się tworzy nieśmiertelność. 

 

Kaszaloty to wielkie oryginały. Wyglądają jak żywe u-booty: głowy mają prostokątne, pyski tępe, a cielska masywne, zwarte i szarostalowe. Rosną do 20 metrów długości i osiągają 75 ton wagi. Nie jedzą też byle czego. A w szczególności tego, co przypłynie. Żaden kryl czy plankton. Skoro ma się taki mózg, to się wie, co to prawdziwy sea food. Dlatego przepadają za kałamarnicami, zwłaszcza tymi kolosalnymi, które ważą po pół tony i mają 10-metrowe macki. Nurkują za nimi na rekordową głębokość 3 kilometrów. Tam się trochę poobściskują, pomackują i kolacja podana. Z muzyką na żywo oczywiście, ponieważ kaszalot to najbardziej umuzykalniona istota na naszej planecie. Ma najczulszy organ słuchu wśród zwierząt (wśród roślin i grzybów też) oraz wyjątkowy instrument, jaki tworzy jego ogromna głowa-pudło rezonansowe, wypełniona oleistym spermacetem. Grając jego poziomami, jak na wodnych organach, pan waleń śpiewa, akompaniuje i uwodzi. Skutkiem tego permanentnie żyje w poligamii. Szekspir zapytałby przy okazji: dużo partnerek, dużo używania, duży mózg? Czy może: duże organy, dużo partnerek? 

 

Nie odbieramy i nie rozróżniamy większości tych podwodnych treli. Słyszymy je jak stary Beethoven własne symfonie – nie za bardzo. I w swoim ignoranctwie potrafimy tylko odnotować, że gdy zechce, kaszalot może wydać dźwięk zagłuszający startujący odrzutowiec. A ja myślę, że to klasyczne: „Nie chce mi się z wami gadać”.

znajdź całość TUU